Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Nieetyczna Rada Etyki

Zdaniem Rady Etyki Mediów, sposób przekazywania przez niektóre media informacji na temat współpracy księży ze służbami specjalnymi PRL naruszał reguły etyki dziennikarskiej.

"Rażące były próby fałszywego sugerowania odbiorcom, że prezes Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres przetrzymywał wspomniane materiały przez 4 lata, nie chcąc ich ujawnić. Dotyczy to np. programów Moniki Olejnik "Prosto w oczy", porannych audycji Jacka Żakowskiego w radiu Tok FM. Również inne media - m.in. tygodnik "Wprost" - nie powstrzymały się od powiększania dezinformacji" - napisano w oświadczeniu.

Podkreślono w nim, że "w sprawach tak istotnych, jak prawda o wspólnej przeszłości, tak bolesnych i tak poruszających, jak każde podejrzenie o zdradę, wymagana jest szczególna staranność dziennikarzy".

"W sytuacji, gdy procesy odtajniania dokumentów służb specjalnych PRL, oczekiwane przez większość społeczeństwa, przybierają na sile, dziennikarze winni rozpoznawać i tłumaczyć mechanizmy gier, które zmierzają do zahamowania tego procesu, a nie stawać się ich narzędziem" - napisano w oświadczeniu.

Monika Olejnik uznała zarzut Rady za bezpodstawny. - Nigdy nie powiedziałam, że Leon Kieres przetrzymywał materiały przez cztery lata; to Leon Kieres powiedział w Radiu Zet, że od czterech lat zna materiały dotyczące księży. W życiu nie twierdziłam, że Leon Kieres przetrzymywał dokumenty dotyczące o. Hejmy - podkreśliła.

- Nikt z Rady Etyki Mediów nie zwrócił się do mnie, nie zapytał, skąd wzięłam takie stwierdzenie. Moim zdaniem, REM zachowała się nieetycznie - dodała.

Podobnego zdania jest redaktor naczelna Radia TOK FM Ewa Wanat. "Wyrażam ubolewanie z powodu naruszenia przez Radę Etyki Mediów zasad etyki. REM wysłała oświadczenie, piętnujące m.in. program Jacka Żakowskiego w radiu TOK FM, pomijając naszą redakcję i nie uzasadniając swoich oskarżeń żadnym konkretem - czyli nie wskazując daty emisji programu i nie przytaczając cytatów, które udowadniałby naruszenie jakichkolwiek zasad dziennikarskiej rzetelności" - napisała Wanat w przesłanym oświadczeniu.

"Nikt z REM nie zwrócił się ani do Radia TOK FM, ani bezpośrednio do Jacka Żakowskiego z prośbą o nagranie programu, czy z prośbą o wyjaśnienie wątpliwości, jakie w Radzie program wzbudził. Oświadczenie Rady można w takiej sytuacji potraktować tylko jako pomówienie" - głosi oświadczenie.

Zdaniem Wanat, REM pomawia Jacka Żakowskiego o próbę "fałszywego sugerowania odbiorcom", czyli oskarża go o sprzeniewierzenie się zasadom etyki zawodowej. "Pomówienia, pozbawione merytorycznego uzasadnienia w postaci dowodów, źle świadczą o etyce członków Rady Etyki Mediów" - uważa Wanat.

"Nie widzę powodu, aby tłumaczyć nasze radio oraz Jacka Żakowskiego wobec bezpodstawnych pomówień, mogę tylko stanowczo stwierdzić, że Jacek Żakowski w żadnym swym programie w radiu TOK FM nie sugerował odbiorcom, że Leon Kieres przetrzymywał przez 4 lata materiały dotyczące Ojca Hejmo" - napisała naczelna TOK FM.

Przedstawiciele tygodnika "Wprost" zapowiedzieli dziś, że ustosunkują się do oświadczenia Rady.

14 kwietnia prezes Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres powiedział w Radiu Zet, że są dokumenty dotyczące Karola Wojtyły, które do tej pory nie były znane nawet historykom IPN. Określił je jako "bardzo bolesne dla Ojca Świętego". Nie wyjawił, jakie zawierają nazwiska. Dodał, że wiedział o nich od czterech lat, ale milczał na ich temat ze względu na konieczność sprawdzenia ich wiarygodności.

Leon Kieres wielokrotnie podkreślał, że materiały dotyczące o. Konrada Hejmo otrzymał w połowie kwietnia.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także