Obecnie około 17 milionów pracowników w Unii Europejskiej żyje poniżej granicy ubóstwa, a Polska znajduje się w czołówce krajów pod względem liczby "pracujących ubogich". Doktor Grzegorz Foryś, socjolog i wykładowca na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie w rozmowie z INTERIA.PL stawia pytanie, co tak naprawdę oznacza godny byt. - Znowu pojęcie godny byt, podobnie jak pojęcie biedy i ubóstwa, ma charakter relatywny. Dla jednych będzie on oznaczał możliwość zaspokojenia podstawowych potrzeb egzystencjalnych, a dla innych możliwość wyjazdu przynajmniej raz w roku na wakacje razem z rodziną. Na pewno powinno istnieć wśród ludzi przekonanie, że praca gwarantuje tak zwany godny byt, a zwłaszcza, że lepiej pracować niż pozostawać bez pracy - mówi ekspert i dodaje, iż zjawisko "pracujących ubogich" jest czymś naturalnym i wynika ono zarówno z poziomu życia w danym kraju, jak również ze zdefiniowanej przez instytucje rządowe granicy ubóstwa oraz sytuacji życiowej obywateli. - Istnieje pewien zbiór czynników, które mają wpływ na poziom ubóstwa, należą do nich między innymi: liczba osób w rodzinie pozostających na utrzymaniu pracujących, niski poziom wykształcenia, niska aktywność zawodowa. Wpływają one na poziom życia, dlatego nawet praca może nie być wystarczającą przesłanką do wydostania się ponad poziom ubóstwa. Nie bez znaczenie jest również poziom płac w danej gospodarce, który jest kształtowany przez procesy ekonomiczne podaży i popytu rąk do pracy - wyjaśnia socjolog. Bieda jest dziedziczna? 40,1 proc. badanych za przyczynę ubóstwa Polaków uważa utratę pracy, chorobę lub straty, które spowodowane są kataklizmem. Nieco rzadziej badani wskazują na niechęć podejmowania pracy ze względu na niezadowalające wynagrodzenie (37,2 proc.). Natomiast grupa niemal 1/3 Polaków (32,6 proc.) uważa, że to polityka państwa przyczynia się do biedy, obciążając obywateli zbyt wysokimi podatkami. Co czwarty pytany (26,4 proc.) uważa, że bieda to dziedziczone zjawisko. Doktor Foryś pytany o to, czy bieda może być dziedziczna oznajmia, że tak. Może ona być i jest dziedziczona międzypokoleniowo. - Oznacza to, że dzieci biednych rodziców również żyją w biedzie, gdy dorosną. Obecnie poziom dziedziczenia przez dzieci pozycji społecznych swoich rodziców sięga około 50 proc. Jedna trzecia jest w stanie poprawić swoją pozycję względem pozycji rodziców, a pozostali ją obniżają. Tak, jak istnieją ludzie żyjący na granicy ubóstwa lub poniżej niej, tak dzieci tych ludzi w pewnej części dziedziczą tę pozycję - mówi ekspert. Według socjologa spowodowane jest to wieloma czynnikami. - Począwszy od przypadków, w których część ludzi po prostu nie chce maksymalizować swoich dochodów i woli żyć biednie, nie uczestnicząc w tak zwanym "wyścigu szczurów", do przypadków, w których zła sytuacja materialna rodziców połączona z ich słabym wykształceniem, pozbawia dzieci z takich rodzin szans na rynku ekonomicznych. Dzieje się to między innymi w efekcie nie przykładania należytej wagi do wykształcenia, braku etosu pracy czy aspiracji, których nie posiada pokolenie rodziców. - mówi doktor Foryś. - Po prostu dzieci z takich rodzin już na starcie kariery szkolnej są wyposażone nie tylko w mniejszy kapitał ekonomiczny, ale również kulturowy, co w konsekwencji zmniejsza ich szanse na osiągnięcie sukcesu w szkole, a później na rynku pracy. Należy też podkreślić, że dziedziczenie biedy dokonuję się pomimo rozbudzonych u dzieci aspiracji. Często po prostu brak środków ekonomicznych i zła sytuacja materialna rodziców pozbawia dzieci możliwości awansu społecznego. Rodziców nie stać na książki, korepetycje, sfinansowanie studiów, itp., co osłabia szanse rozwoju tych młodych ludzi. Dlatego tak ważne jest, aby państwo, ale też bogatsza część społeczeństwa, zbudowali mechanizmy wyrównywania tych szans, co osłabiałoby zjawisko dziedziczenia biedy - podsumowuje socjolog. - Twierdzenie, że ludzie z własnej woli żyją w biedzie, bo są leniwi nie do końca jest prawdziwe. Zapewne w przypadku niektórych jednostek zachodzi taka sytuacja, ale najczęściej jest to zjawisko wieloczynnikowe. Po prostu istnieje w społeczeństwie wiele typów przystosowania do życia, które przejawiają jego członkowie. Jak pisał znany amerykański socjolog Robert Merton w swojej refleksji nad społeczeństwem amerykańskim, którą możemy zastosować do każdego nowoczesnego społeczeństwa, istnieją kulturowo określone przez społeczeństwo cele, do których powinni dążyć wszyscy jego członkowie - mówi socjolog i dodaje, że "głównym celem jest sukces mierzony pozycją społeczną, prestiżem i bogactwem". - Z drugiej strony mamy instytucjonalnie określone środki do osiągania tych celów, na które składa się system normatywny danego społeczeństwa, edukacja, etos pracy itd. Wszyscy zatem powinniśmy iść wytyczoną przez społeczeństwo ścieżką, aż do osiągniecia wyznaczonego celu. Nie wszyscy mogą i chcą iść tą drogą. Jedni pozostając przykładnymi obywatelami rezygnując jednocześnie z realizacji określonego społecznie celu. Redukuje to u nich psychologiczne koszty walki o sukces, obniża napięcie psychiczne. Nadal jednaj uczestniczą w pełni w życiu społecznym. Taką postawę Merton nazywał rytualizmem. Ale są też tacy, którzy w pełny sposób kontestują społeczeństwo, czyli zarówno jego cele jak i środki dla ich osiągania, taką postawę określał mianem wycofania. Są po prostu ludzie, którzy z wyboru chcą pozostawać na marginesie życia społecznego. Często pociąga to za sobą właśnie biedę - tłumaczy doktor Foryś z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Red.: Katarzyna Krawczyk