Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Na straży otwartych granic

Co drugi funkcjonariusz Straży Granicznej od nowego roku nie będzie miał nic do roboty, ale zachowa pensję i przywileje. Bo choć znikają kontrole na granicach z Niemcami, Czechami, Słowacją i Litwą, rząd nie planuje żadnych zmian kadrowych - dowiaduje się "Dziennik".

Takiego przypadku Unia Europejska nie zna. Nawet najbogatsze państwa zachodnie skorzystały z przystąpienia do strefy Schengen, aby radykalnie ograniczyć wydatki na pilnowanie granic i odesłać pracowników straży do innych zajęć. Ale nie Polska. - Mogę zaręczyć, że żaden etat nie zostanie zlikwidowany, nikt też nie będzie się musiał przenosić - zapewnia Justyna Szubstarska, rzeczniczka Straży Granicznej.

Zapłacą podatnicy. Na utrzymanie ośmiu tysięcy funkcjonariuszy, pilnujących dziś granic z krajami Unii, idzie blisko połowa budżetu Straży Granicznej, który sięga półtora miliarda złotych rocznie. Zaś inne instytucje porządkowe potrzebują ludzi z doświadczeniem w użyciu broni i tropieniu przestępców. W samej policji na obsadę czeka osiem tysięcy etatów - dokładnie tyle, ilu funkcjonariuszy granicznych będzie bezczynnie pobierało uposażenia.

Samej Straży Granicznej brakuje też co ósmego pracownika - tyle że do pracy na przejściach z Białorusią, Ukrainą i Obwodem Kaliningradzkim, gdzie warunki są o wiele gorsze. Z powodu braków kadrowych nie można otworzyć nowych przejść granicznych, a na istniejących czeka się godzinami w kolejkach.

Od 1 stycznia każdy z nas będzie mógł w dowolnym miejscu przepłynąć wpław Odrę czy przejść na słowacką stronę Tatr. Co tam ma jeszcze robić Straż Graniczna? Po tym pytaniu Justyna Szubstarska przez dłuższą chwilę milczy.

- Utworzą brygady, które mają łapać nielegalnych imigrantów w kilkudziesięciokilometrowym pasie granicznym - rzuca wreszcie niepewnie. Ale zaraz też przyznaje, że nie słyszała o choćby jednym przypadku Niemca, który próbowałby nielegalnie przedostać się do Polski w poszukiwaniu lepszego życia.

Wszystko wskazuje więc na to, że jedynym wytłumaczeniem decyzji rządu jest obawa przed reakcją związkowego lobby. - To nasze wielkie zwycięstwo - zaciera ręce Jacek Zakrzewski, lider NSZZ funkcjonariuszy SG. - Ludzie się zakorzenili na zachodniej granicy. Wie pan, jaki to stres takie przenosiny? Większość żon strażników zapowiedziała, że się nie wyprowadzi, a taka rozłąka to recepta na rozwód. Zresztą sam pan rozumie - każdy woli być bliżej Berlina niż białoruskiego Mińska - tłumaczy.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także