W precedensowej sprawie - przejętej do apelacji od Sądu Okręgowego w Kielcach - SN zdecyduje, czy Kowalczyk może być skazany za to, że nie doniósł sam na siebie. 20 grudnia 2006 r. SN rozpatrywał pytanie prawne Sądu Okręgowego w Kielcach. Przed rozpoznaniem apelacji jako sąd II instancji spytał on SN, czy można skazać za fałszywe zeznania świadka, który złożył je z obawy przed postawienia mu zarzutów w sprawie pozostającej w bezpośrednim związku z procesem, w którym składał zeznania. SN uznał, że ze względu na istotne okoliczności tej sprawy - m.in. jej tajność - nie może odpowiedzieć na to pytanie. Ponieważ - jak uzasadniał przewodniczący składu sędziowskiego SN Piotr Hofmański - całkowita odmowa zajęcia się sprawą byłaby "chowaniem głowy w piasek", SN zdecydował się na przejęcie apelacji do własnego rozpoznania. Był to precedens, bo apelacje rozpatruje sąd II instancji, a nie SN, który bada tylko kasacje od prawomocnych już wyroków. SN powołał się na artykuł 441 Kodeksu postępowania karnego, zgodnie z którym mógł przejąć sprawę do rozpoznania. Sąd Rejonowy w Kielcach uniewinnił Kowalczyka w marcu 2006 r. Uznał, że Kowalczyk, nie informując prokuratury o "przecieku" informacji o planowanej akcji CBŚ w Starachowicach i składając fałszywe zeznania, realizował swoje prawo do obrony. Przyjął też, że b. szef policji był pierwszym źródłem wycieku i zasugerował, że można by go oskarżyć za ujawnienie tajemnicy państwowej. W 2005 r. w procesie dotyczącym wycieku tajnych informacji o planowanej akcji zostali skazani byli posłowie SLD Andrzej Jagiełło i Henryk Długosz - odpowiednio na rok i półtora roku więzienia - oraz były wiceszef MSWiA Zbigniew Sobotka - na 3,5 roku więzienia. Jagiełło opuścił więzienie przedterminowo we wrześniu 2006 r. Długosz w październiku 2006 r. wyszedł na przerwę dla poprawienia zdrowia. Sobotkę w grudniu 2005 r. ułaskawił zaś odchodzący prezydent Aleksander Kwaśniewski, który złagodził mu karę do roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Według ustaleń sądów w Kielcach i Krakowie, Sobotka uzyskał od ówczesnego komendanta głównego informacje o tajnej akcji CBŚ przeciwko starachowickim przestępcom. Przekazał je następnie posłowi Długoszowi, a ten Jagielle. Informacja o zamiarach policji dotarła do dwóch samorządowców starachowickich, a następnie do osoby podejrzewanej o kierowanie rozpracowywaną grupą przestępczą - Leszka S.