MON funduje cerkiew
Radosław Sikorski, były szef MON, przeznaczył ponad 12 mln zł na budowę w centrum Warszawy cerkwi na potrzeby prawosławnego ordynariatu polowego. Inwestycja budzi kontrowersje, bo w polskim wojsku służy zaledwie 3 proc. wyznawców prawosławia. I choć Sikorski odpowiada, że szuka się na niego haka, minister Szczygło broni decyzji swojego poprzednika - pisze "Dziennik".
Gdy we wtorek "Dziennik" zadzwonił do Sikorskiego, by spytać go o powody tej decyzji, odpowiedział, że nie pamięta sprawy. Podkreślał jednak, że nie mógł jako szef MON promować tylko katolików.
Tym bardziej zaskakujące były jego słowa we wczorajszej rozmowie w Radiu Zet, gdzie stwierdził, że obecne szefostwo resortu zbiera na niego haki. - Jutro usłyszę, jaką skandaliczną decyzję podjąłem, godząc się na to, aby drugi co do wielkości ordynariat zbudował sobie kaplicę. Będzie tego więcej im bliżej wyborów - tłumaczył.
Wątpliwości mają jednak nawet partyjni koledzy Sikorskiego. - Budżetu MON nie powinno się obciążać budową jakiejkolwiek świątyni - mówi "Dziennikowi" Jadwiga Zakrzewska z PO, była wiceminister obrony narodowej.
Sam teren przekazany pod inwestycję jeszcze w 2000 r., gdy szefem resortu był Janusz Onyszkiewicz, wart jest około 80 mln zł. Jest to bardzo atrakcyjne miejsce na warszawskich Polach Mokotowskich, tuż obok gmachu MSWiA. Sikorski zdecydował o rozpoczęciu budowy tuż przed odejściem z resortu w styczniu. Budowa świątyni ma się zakończyć w 2012 r., ale już można stwierdzić, że będzie kosztować MON więcej niż zadeklarowane 12 milionów rocznie.
INTERIA.PL/PAP