Misztal wpłaci milion zł za list żelazny
Poszukiwany międzynarodowym listem gończym były poseł Piotr Misztal uzyska list żelazny jeżeli do 15 kwietnia wpłaci milion złotych poręczenia majątkowego - postanowił Sąd Okręgowy w Krakowie.
Komentując tę decyzję Misztal powiedział w środę PAP, że jest bardzo zadowolony, ponieważ "wreszcie będzie mógł wyjaśnić sprawę" i że "w ciągu trzech dni wpłaci pieniądze".
Prokuratura chce postawić Misztalowi zarzuty dotyczące kierowania działalnością zorganizowanej grupy przestępczej, zajmującej się w latach 2003-2006 na terenie Krakowa, Łodzi i innych miejscowości m.in. handlem fałszywymi fakturami i wyłudzeniami podatkowymi. Według prokuratury, spowodowane przez grupę wyłudzenia podatkowe na szkodę Skarbu Państwa wynoszą 2 mln 218 tys. zł.
Ścigany międzynarodowym listem gończym były poseł (najpierw Samoobrona, później bezpartyjny), przebywający w USA i posiadający też amerykańskie obywatelstwo, dotąd trzykrotnie przekładał swój przylot do Polski. Ostatecznie jego obrońcy złożyli wniosek o wydanie Misztalowi listu żelaznego, gwarantującego mu odpowiadanie z wolnej stopy do końca postępowania. Jako kwotę proponowanego poręczenia majątkowego wskazali 100 tys. zł.
Krakowski sąd podzielił w środę argumenty wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Krakowie, iż jest to kwota za mała. Uzależnił wydanie Misztalowi listu żelaznego od wpłacenia przez niego do 15 kwietnia kwoty miliona złotych poręczenia.
Jak poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie Rafał Lisak, zdaniem sądu "wydanie listu żelaznego powinno być zabezpieczone wpłatą poręczenia majątkowego, którego wysokość jest adekwatna nie tylko do wysokości szkody, ale przede wszystkim do sytuacji majątkowej podejrzanego".
Sąd powołał się na przedłożone przez prokuraturę dokumenty, które wskazują, że "kwota miliona złotych jest adekwatna do stanu majątkowego podejrzanego, a jednocześnie umożliwia mu zgromadzenie tych środków do 15 kwietnia".
Jak stwierdził sąd, wysokość tego poręczenia związana jest również z faktem, że "podejrzany opuścił terytorium Polski - a na podstawie dokumentów zawartych w aktach śledztwa można domniemywać z wysokim prawdopodobieństwem, że wiedział o toczącym się postępowaniu w sprawie i liczył się z tym, że w momencie uchylenia immunitetu zostaną mu postawione zarzuty".
We wniosku o wydanie listu żelaznego obrońcy Misztala podnosili, że powodem nieobecności ich klienta w Polsce jest zaawansowana choroba nowotworowa jego matki. Podkreślali, że nie jest intencją Misztala unikanie przyjazdu, ani utrudnianie postępowania. Wskazywali też, iż adres Misztala jest znany prokuraturze, a on sam cały czas zgłaszał gotowość współpracy w wyjaśnieniu sprawy, przekazując m.in. protokoły kontroli skarbowej.
Postępowanie w sprawie nieprawidłowości podatkowych wszczęto po kontroli, przeprowadzonej przez Urząd Kontroli Skarbowej w spółce Misztala. Sprawą zajmuje się wydział zamiejscowy Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Krakowie, ponieważ tu mają siedziby spółki uczestniczące w procederze.
Postanowienie o przedstawieniu Misztalowi zarzutów i zatrzymaniu prokuratura wydała bezpośrednio po wygaśnięciu jego mandatu. Byłego posła nie było jednak w miejscu zamieszkania, nie stawiał się też w prokuraturze. Dlatego 14 grudnia ub. r. krakowski sąd - na wniosek prokuratury - wydał postanowienie o aresztowaniu Misztala na 14 dni od momentu zatrzymania. Na tej podstawie prokuratura mogła wydać list gończy.
- Jestem bardzo zadowolony z decyzji sądu, ponieważ wreszcie będę mógł usiąść przed prokuratorem i spokojnie wyjaśnić sprawę, tak, aby ona się jak najszybciej zakończyła - powiedział Piotr Misztal. Pytany, czy kwota miliona złotych nie jest dla niego zaporowa, stwierdził: "oczywiście, że nie" i dodał, że wpłaci ją "w ciągu trzech dni". Nie powiedział jednak, kiedy miałby wrócić do Polski.
INTERIA.PL/PAP