Poseł twierdzi, że lider jego ugrupowania rzeczywiście się zmienił po tragedii smoleńskiej, "stał się spokojniejszy, bardziej wyciszony i empatyczny". Nie zmienili się natomiast rywale PiS-u, "nadal są agresywni i wulgarni". Pytany o sondaże, stwierdził, że te "nie są dla nas sprzyjające i - począwszy od 2001 r. - nigdy nie były". "Mimo to kilka rzeczy udało nam się zrobić. Po to jest sztab i kampania, żeby utrzymać tendencję wzrostową" - przyznał Migalski. Jednocześnie nie chce zdradzać, jakie działania podejmie sztab Jarosława Kaczyńskiego, by utrzymać tendencję wzrostową w sondażach, ponieważ sam jest w tym sztabie doradcą. "Nasza praca będzie polegała na pokazaniu Jarosława takim, jakim naprawdę jest. A jest to tym łatwiejsze, że media nie będą wobec niego tak niesprawiedliwe, jak były kiedyś wobec Lecha. Gdy dziennikarze obiektywnie popatrzą na kandydatury Jarosława Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego, dostrzegą to, co my widzimy - bezdyskusyjną wyższość Kaczyńskiego nad Komorowskim pod względem osobowości, charakteru i charyzmy" - mówi "Rz" Migalski. "Nasza zdolność przekonywania jest większa, bo każdy PiS-owiec - czy to działacz partyjny, czy wyborca - żyje w poczuciu fascynacji Jarosławem Kaczyńskim. Cieszy się on w naszym środowisku absolutną estymą i podziwem. Tymczasem co trzeci członek PO uważa, że lepszym kandydatem tej partii na prezydenta byłby Radosław Sikorski. A prawdopodobnie 90 proc. działaczy wolałoby, żeby o prezydenturę walczył Donald Tusk" - dodaje Migalski. Zapowiada, że powiedzą prawdę o sobie i o rywalach. A ta prawda nie będzie korzystna dla Bronisława Komorowskiego. Więcej w wywiadzie europosła Marka Migalskiego dla "Rzeczpospolitej".