Matka "szatana z Piotrkowa": Nie chcę, by odzyskał wolność
"Nie chcę się z nim zobaczyć, pragnę tylko, by trafił do szpitala, był leczony i nikomu już nie zrobił krzywdy" - powiedziała "Faktowi" 78-letnia matka Mariusza Trynkiewicza, "szatana z Piotrkowa". "Chciałabym jednego, żeby nie wyszedł na wolność i nie zrobił już nigdy nikomu krzywdy. Do mnie ta zbrodnia ciągle wraca..." - dodała.
Jak wynika z informacji "Faktu", matka Trynkiewicza mieszka samotnie w bloku w Piotrkowie Trybunalskim.
Po tym, jak zmarł jej mąż, przestała odwiedzać syna w więzieniu, bo - jak mówi - to dla niej za daleko. Syn jednak regularnie, co dwa tygodnie, dzwoni do niej.
Matka Trynkiewicza wspomina, iż tuż przed zatrzymaniem przez policję, jej syn przyszedł do niej w odwiedziny na działkę cały ubrany na czarno.
"Masz po kimś żałobę? Czemu tak wyglądasz?" - spytała go wtedy. "Po sobie noszę żałobę" - odpowiedział.
Przypomnijmy: 52-letni obecnie Mariusz Trynkiewicz został w 1989 roku czterokrotnie skazany na karę śmierci za zabójstwo czterech chłopców. W wyniku amnestii 1989 r. wyrok ten został zmieniony na karę 25 lat więzienia.
Kara kończy się 11 lutego. Wcześniej Trynkiewicz był karany za wykorzystywanie seksualne dzieci. Morderstw dokonał podczas przerwy w odbywaniu kary udzielonej mu w związku z chorobą matki.
Nazywany "szatanem z Piotrkowa" zabójca może już w lutym wyjść na wolność z powodu opóźnionego wejścia w życie tzw. "ustawy o bestiach", którą rząd wprowadził, by izolować najgroźniejszych przestępców skazanych na karę śmierci za czasów PRL.
W 1989 roku wyroki te - na mocy amnestii - zostały im zamienione na 25 lat więzienia.