Powód? Drugie w ciągu ostatnich dni spotkanie z szefem rządu. Jarosławem Kaczyńskim. Nieoficjalnie "Super Express" dowiedział się, że b. premier zgodzi się na proponowane mu przez obecnego premiera stanowisko ministra gospodarki. Do zastąpienia na tym fotelu dotychczasowego ministra Piotra Woźniaka miałoby dojść na początku stycznia. Nieoficjalnie wiadomo, że premier zaproponował mu tekę ministra gospodarki. Mówiło się też o resortach transportu, skarbu i finansach. Jak "SE" ustalił w rozmowie z bliskim współpracownikiem Marcinkiewicza, polityk na 99 proc. zgodzi się na objęcie teki ministra gospodarki. - Finanse ani tym bardziej transport nie wchodzą w rachubę - mówi nasz informator. Gazeta ustaliła, że Marcinkiewicz chce na spotkaniu z premierem postawić kilka swoich warunków dotyczących jego udziału w rządzie. Jeśli politycy nie dojdą do porozumienia Marcinkiewicz będzie chciał spróbować swoich sił w biznesie. Do spotkania z szefem rządu ma dojść jeszcze dzisiaj bądź jutro. Przyjazd Marcinkiewicza do Warszawy zbiegł się w czasie z przeglądem kadr w poszczególnych ministerstwach. Osobiście dokonuje go premier Jarosław Kaczyński. Na pierwszy ogień poszły dwa resorty: budownictwa i sportu. Wyniki pracy tych oraz pozostałych ministerstw mają być znane na początku roku. Wtedy właśnie miałoby dojść do nominacji Marcinkiewicza na ministra gospodarki. Niewykluczone, że szykują się też inne zmiany. Niepewna jest pozycja ministra gospodarki morskiej Rafała Wiecheckiego z LPR oraz Jerzego Polaczka, ministra infrastruktury. O tym ostatnim mówi się, że został w poprzednim miesiącu odsunięty od podejmowania decyzji.- O drogowych inwestycjach decyduje sam premier. A coraz silniejsze wpływy ma również Adam Glapiński, związany przez długi czas z Porozumieniem Centrum - mówi informator "SE".