Makabryczne odkrycie
To był szok dla robotników z Bombardiera. Gdy zrywali wczoraj dach ze starej lokomotywy, odkryli w środku szkielet dziecka. Prawdopodobnie są to szczątki 13-letniego Dawida Ż., który cztery lata temu zaginął na wrocławskim Brochowie.
Jak "Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska", robotnicy od razu zawiadomili policję. Na miejsce przyjechała też straż pożarna. "Pierwszy raz zdarzyło nam się coś tak wstrząsającego" - przyznał Janusz Kućmin z Bombardiera . Lokomotywa elektryczna lat 50. ubiegłego wieku w zeszłym tygodniu przyjechała z Brochowa do gruntownego remontu. Do tej pory przez 10 lat stała na bocznym torze. W styczniu dostało ją Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej.
Dziennik przypomina, że niespełna 13-letni Dawid Ż. po raz ostatni wyszedł z domu na Brochowie na początku maja 2001 roku. Była słoneczna sobota. Dawid miał zrobić zakupy na obiad i spędzić popołudnie z ojcem - pracownikiem kolei. Ojciec wychowywał go od lat sam. Gdy do wieczora Dawid nie wracał, zaniepokojony powiadomił policję.
Od razu wykluczył motyw ucieczki - chłopak nie wziął pieniędzy i żadnych ciepłych ubrań. Prawdopodobnie ostatni raz widziano go w sobotnie popołudnie, gdy rozmawiał z jakimiś chłopakami koło domu. 13- latka poszukiwali znajomi, mieszkańcy, policjanci z psami tropiącymi. Staw na Brochowie, nad który chłopiec lubił chodzić, przeczesali kilkakrotnie nurkowie i strażacy. Nic nie znaleźli .
Trop, który podjął pies, urywał się przy torach. Dawida nie było też u matki w Szczecinie, ani u innych krewnych. Policjanci rozkładali ręce - nie było żadnych śladów, tropów. Ojciec szukał syna na własną rękę, wystąpił w programie "Ktokolwiek widział", nagłośnił sprawę w lokalnych mediach i zwrócił się o pomoc do jasnowidza, który ponownie nakazał przeszukać staw. "Mam tylko jego" - powtarzał cały czas.
"Ojciec Dawida, który wychowywał syna sam, nigdy nie pogodził się z tą stratą" - mówi Danuta Bessaraba, sąsiadka Stanisława Ż. "Znałam Dawida, bawił się z moim synem. Wszyscy go tu wtedy szukaliśmy".
Znaleziony szkielet okryty był biało-niebieskim materiałem. Kiedy ostatni raz widziano Dawida żywego, chłopiec ubrany był właśnie w koszulkę w biało-niebieskie pasy.
RMF/PAP