Łyżwiński wozi się nowym volvo
Pół miliona długu, komornik na karku, a rozbija się autem za - bagatela - 200 tys. zł. "Fakt" podpatrzył b. posła Samoobrony Stanisława Łyżwińskiego - głównego bohatera seksafery, jak szaleje nowym volvo S80.
nie miał żadnego samochodu, przypomina gazeta. Nie przeszkadzało mu to jednak wyciągać z Sejmu pieniądze na paliwo. W samym tylko ubiegłym roku, razem z żoną wydał na benzynę kwotę 82.383 złotych. A to wszystko z naszych kieszeni, bo te pieniądze zwróciła Łyżwińskim Kancelaria Sejmu. Jak to możliwe? Łyżwiński przedstawił umowę dzierżawy starego poloneza, który to miał pochłaniać hektolitry paliwa. Samochodu nikt jednak nie widział na oczy. Nawet jeśli polonez istniał w rzeczywistości, to bohater seksafery musiałby tankować go codziennie za niemal 250 złotych i jeździć więcej niż taksówkarze, pisze "Fakt".
Ciekawe, ile paliwa spali lśniące volvo, którym teraz rozbija się poseł, zastanawia się dziennik i od razu dodaje, że Sejm raczej nie ma co liczyć na oszczędności.