Mimo zapowiedzi Donalda Tuska o wysokich standardach w jego partii w warszawskiej PO dzielenie posad kwitnie. Gazeta ustaliła, że na 217 stołecznych radnych Platformy Obywatelskiej blisko 40 proc. pracuje w urzędach czy spółkach zależnych od polityków tej partii. Tylko niewielka część działaczy PO była zatrudniona w tych miejscach jeszcze zanim zostali radnymi. Większość po prostu skorzystała z politycznej możliwości łączenia funkcji w samorządzie i instytucjach podległych rządowi, marszałkowi czy wojewodzie, pisze "Rz". A w Warszawie i na Mazowszu od kilku lat jest stabilnie - w mieście od 2006 r. rządzi PO, w regionie od trzech kadencji - PO z PSL. Więc zatrudnionych "swoich" przybywa. Czy wszyscy ci radni dostaliby posady w tych miejscach, gdyby nie byli z PO? Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz na takie pytanie odpowiada zawsze: "Nikogo nie zatrudniam z klucza partyjnego. Zawsze kryterium jest fachowość danej osoby". Więcej na ten temat - w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".