J. Kaczyński powiedział, że Dorn "otrzymał liczne i bardzo ważne kompetencje w zakresie działania premiera, które będzie realizował samodzielnie - oczywiście w ramach ogólnej polityki rządu, a więc też i konsultacji". - To są uprawnienia takie jak: przewodnictwo kolegium ds. służb specjalnych, przewodniczenie komitetowi, który zostanie dopiero powołany, a będzie prowadził sprawy informatyzacji - powiedział premier. Dorn ma też - jak dodał szef rządu - "przejąć sprawy Rurociągu Północnego i wszystkich przedsięwzięć, które w związku z tym musimy podejmować", jak też "bardzo dzisiaj ważną sprawę OFE i związaną z tym sprawę nadzoru nad ZUS-em". J. Kaczyński przyznał, że nie ma jeszcze decyzji w sprawie elektroenergetyki. Pytany o rangę jaką będzie miał teraz Dorn w rządzie, J. Kaczyński powiedział, że wicepremier jest i zawsze był jego pierwszym zastępcą. - Jeżeli na przykład nie ja prowadzę posiedzenie Rady Ministrów to prowadzi je Ludwik Dorn - mówił. - Określenie pierwszy zastępca jest tutaj najlepsze. Ja używam też takiego określenia "realny następca" - zaznaczył premier. Podkreślił, że nigdy po 1989 r. nikogo takiego nie było. - Kiedyś, chociaż nie chcielibyśmy w żadnym wypadku nawiązywać do tamtych czasów, byli tacy pierwsi następcy np. Mieczysław Jagielski był pierwszym zastępcą Piotra Jaroszewicza - powiedział premier. Podkreślił, żeby do tych porównań odnosić się jedynie w kwestii bycia pierwszym zastępcą. Piotr Jaroszewicz był szefem rządu PRL w latach 1970-1980. W tym czasie Jagielski był jednym z wicepremierów.