Według danych z 99,05 proc. obwodowych komisji wyborczych w niedzielnych wyborach do Sejmu i Senatu LPR uzyskała poparcie 1,3 proc. - Trzeba się spotkać, podyskutować o przyszłości partii w obliczu wyniku, jaki uzyskaliśmy - podkreślił również jeden z członków zarządu Ligi Robert Strąk. Według niego, oczekują tego "partyjne doły". Sprzeczne są oceny w sprawie przyczyn tak słabego wyniku Ligi. Jak mówi jeden z członków zarządu, "błędny był sojusz z Samoobroną i cała sprawa Kaczmarka". Liga zgłosiła kandydaturę b. ministra spraw wewnętrznych Janusza Kaczmarka na szefa rządu już po ujawnieniu m.in. jego ewentualnych kontaktów z biznesmenem Ryszardem Krauze i sugestiach, że mógł brać udział w przecieku ws. akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. - Główni aktorzy tej klęski to Roman Giertych i jego otoczenie - mówi z kolei inny członek zarządu LPR Andrzej Mańka. Jego zdaniem, Ligę muszą czekać daleko idące zmiany. W ocenie Mańki, Liga musi się "przeformułować". "Być może pod nową nazwą, pod nową formułą" - dodał. W niedzielę, jeszcze przed ogłoszeniem sondażowych wyników wyborów szef LPR Roman Giertych zapowiedział, że jeżeli jego partia nie przekroczy progu wyborczego, on zrezygnuje z funkcji prezesa Ligi. "Wezmę na siebie odpowiedzialność tak, jak to powinno być" - mówił Giertych. Sugerował, że jego funkcję mógłby objąć europoseł Ligi Sylwester Chruszcz. Kandydatura Chruszcza nie jest jednak zbyt dobrze oceniana. Niektórzy członkowie Ligi obwiniają go za zły pomysł na wizerunek partii i błędy w kampanii wyborczej. Inni nie chcą się zgodzić, aby partią kierował człowiek tak blisko związany z Giertychem. - Chruszcz nie ma charyzmy, a poza tym kto go zna - mówi jeden z członków zarządu LPR. - To już lepiej, żeby Giertych został - dodał.