Lobbing po polsku
Od czasu ujawnienia sprawy Marka D., który miał korumpować posła SLD Andrzeja Pęczaka, słowo lobbing większości Polaków kojarzy się wyłącznie z nieuczciwymi interesami. Niepotrzebnie.
Nad ustawą o działalności lobbingowej, która ma regulować zasady funkcjonowania lobbystów w parlamencie, pracują obecnie członkowie sejmowej komisji nadzwyczajnej.
Członkowie sejmowej komisji nadzwyczajnej chcą stworzyć np. rejestr asystentów społecznych posłów. Przekonują, że taki spis jest potrzebny, bo wielu lobbystów, aby w ogóle do Sejmu się dostać, zdobywa asystenckie legitymacje. - W tym rejestrze wskazywaliby źródła uzyskiwania innych dochodów, pracy na rzecz innych podmiotów - tłumaczy Kazimierz Dolniak z PO.
Ponadto - to już wdrożony pomysł - wszystkie trafiające do komisji sejmowych analizy przygotowane przez lobbystów powinny być specjalnie oznaczane. - W ten sposób wiemy, kto chce nas do czego przekonać - mówi Ludwik Dorn z PiS. - Dzięki temu został ograniczony taki bezczelny, chamski nacisk grup interesu na komisje sejmowe - dodaje.
Być może zmiany w przepisach pozwolą zrehabilitować lobbing. Bo przecież nie wszędzie lobbysta czy lobbing to słowa bez znaku jakości. W Stanach Zjednoczonych lobbing jest uznanym zawodem uregulowanym odpowiednimi przepisami prawnymi. Jak się lobbuje po amerykańsku? Relacja korespondenta RMF Grzegorza Jasińskiego: