- Jeśli komisja nie powstanie, nie zabezpieczy materiałów przed wyborami, to w następnej kadencji może być "musztarda po obiedzie" - mówił wicemarszałek Sejmu z LPR Janusz Dobrosz podczas czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie. Jego zdaniem, jeśli komisja śledcza nie powstanie, "wybory będą skażone niedomówieniem". W ocenie wiceszefa Samoobrony Krzysztofa Filipka, 7 września (kiedy planowane jest głosowanie trzech wniosków w sprawie skrócenia kadencji Sejmu) będzie testem wiarygodności partii, które zapowiadają głosowanie za samorozwiązaniem Sejmu. - Chcemy, aby jeszcze w tej kadencji można było powołać komisję - oświadczył Filipek. Po tym co ujawnił były szef MSWiA Janusz Kaczmarek, jest nie do przyjęcia, abyśmy poszli na wybory nie informując społeczeństwo o tym, co się dzieje - mówił poseł. W Sejmie są trzy wnioski o skrócenie kadencji Sejmu, zgłoszone przez kluby PiS, PO i SLD. LiS zgłosił z kolei wniosek o konstruktywne wotum nieufności proponując Janusza Kaczmarka jako kandydata na premiera. Pytany, jak zachowa się Samoobrona, jeśli pojawiłby się inny wniosek o konstruktywne wotum nieufności, Filipek powiedział, że jeśli będzie kandydat na premiera zgłoszony przez inną partię polityczną, który miałby szansę zdobycia zdecydowanej większości w Sejmie, to jego ugrupowanie rozważy taką opcję. LiS zgłosił też wniosek o powołanie komisji śledczej, która miałaby zająć się akcją CBA w resorcie rolnictwa. Komisja śledcza do zbadania nieprawidłowości w działaniu CBA i prokuratury w związku z akcją przeprowadzoną przeciwko Andrzejowi Lepperowi miałaby zbadać możliwość bezprawnego wykorzystania ustaleń służb specjalnych i prokuratury przez nieuprawnione osoby dla celów politycznych. Komisja miałaby także zająć się legalnością i zasadnością zarządzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych przez szefa CBA, a także legalności i zasadności wydania zgody prokuratora generalnego na te czynności.