Tłumaczy, że jemu było łatwiej o takie zwycięstwo w 2000 roku, ponieważ "miał za sobą udaną prezydenturę, popularność i coraz mocniejsze zaplecze polityczne - SLD". "Dzisiaj mamy dwóch silnych kontrkandydatów, za nimi stoją dwie silne partie, które od pięciu lat prowadzą w sondażach" - mówi "Wprost" były prezydent. Kwaśniewski dodaje, że wątpi w trwałą zmianę Jarosława Kaczyńskiego. "Skąd mam wiedzieć, że po "kampanii miłości" nie zostaną odkurzone idee IV RP z całą jej brutalnością" - mówi. "Ale doceniam manewr PiS, który próbuje poszerzyć swój elektorat. Zdobywają centrum,utrzymując ten emocjonalny nastrój, gdzie mało jest słów, a wiele gestów. A to blokuje innym kandydatom możliwość prowadzenia normalnej kampanii" - dodaje. Oceniając kampanię wyborczą Kwaśniewski stwierdza, że hasła wyborcze kandydatów nie robią na nim wrażenia, a żadne z nich nie może się równać z jego sloganem wyborczym - "Wybierzmy przyszłość". Więcej na ten temat - w jutrzejszym "Wprost".