Kwaśniewski: To błąd prezydenta
Gdybym miał politycznie oceniać decyzję prezydenta, to uznaję ją za duży błąd - mówi w "Dzienniku" o odmowie podpisania przez Lecha Kaczyńskiego Traktatu Lizbońskiego Aleksander Kwaśniewski.
.
Według niego, słowa L. Kaczyńskiego o tym, że podpisanie traktatu jest obecnie bezprzedmiotowe, padły w dziwnym czasie - pierwszym dniu francuskiej prezydencji w UE. - Albo to była jakaś wyrafinowana polityka prezydenckiej kancelarii, albo też był to zwykły przypadek. Wierzę, że to drugie, bo jeśli nie, to błąd był tym poważniejszy. Kilka tygodni temu ogłaszamy z hukiem strategiczne partnerstwo z Francją, a teraz taki "prezent" dla Sarkozy'ego - wyjaśnił były prezydent.
Na pytanie, czy rozumie postawę prezydenta w sprawie traktatu, Kwaśniewski odpowiada, że "nie za bardzo". - Wydawało się, że prezydent będzie konsekwentny i doprowadzi sprawę do końca, zdejmując z siebie etykietę eurosceptyka, i jednocześnie umocni swoje możliwości negocjacyjne na przyszłość, które bardzo by się przydały właśnie podczas dyskusji o rozszerzeniu Unii - mówi. Według niego, Lech Kaczyński w dużej mierze tę szansę stracił.
- Nie można mówić, że się nie podpisze, a z drugiej strony domagać się rozszerzenia. To proste - mówi Kwaśniewski.
Pytany o budowę w Polsce tarczy antyrakietowej były prezydent odpowiada, że wszystko trzeba spokojnie przeanalizować. Wziąć też pod uwagę zmianę administracji w Stanach Zjednoczonych, ich politykę wobec Rosji. - Musimy też wiedzieć, co dostaniemy od Amerykanów w zamian za budowę tarczy na naszym terytorium. I to nie jest żaden handel, to rozsądna troska o to, żeby Polska wiedziała, co zyska dzięki tej decyzji. Tym bardziej że to decyzja nie na kilka lat, ale być może na całe dziesięciolecia - wyjaśnia.
Kwaśniewski mówi także o SLD po zmianie jego kierownictwa. - Grzegorz Napieralski (nowy szef Sojuszu - red.) po zrealizowaniu głównego punktu swojego programu, czyli po obaleniu Wojciecha Olejniczaka, musi znaleźć wizję i koncepcję wobec kolejnych wyzwań. To nie może być wyłącznie zdecydowany antyklerykalizm, bo taki ekstremizm, zresztą jak każdy inny, może przynieść nie więcej niż 4 czy 5 proc. poparcia - mówi Kwaśniewski.
INTERIA.PL/PAP