Z sondaży wynika, że w wielu miastach najlepszą taktyką wyborczą jest dla partii "podłączenie się" pod aktualnego prezydenta, a nie wystawianie własnego kontrkandydata. Dziennik podaje konkretne przykłady i na ich podstawie przewiduje, że główny pojedynek w miastach rozegra się między kandydatami niezależnymi, kandydatami PO i kandydatami PiS. Zobacz nasz raport specjalny "Bitwa o samorządy" Ale tam, gdzie dojdzie do drugiej tury, decydujące mogą się okazać głosy centrolewicy i lokalnych komitetów, wynika z sondaży. Huczne zapowiedzi, że o poparcie w miastach chciałaby zawalczyć Samoobrona, na razie wydają się nierealne, podaje "Wyborcza". Wystawiani przez tę partię kandydaci zyskują od 2 do 4 proc. Równie słabo wypada w miastach LPR. O ile wskazując prezydentów miast ankietowani najczęściej kierują się nazwiskiem, to w wyborach do rad miejskich - przede wszystkim sympatiami politycznymi. Na ogół przodują PO i PiS, dalej porozumienie Lewica i Demokraci (SLD-SdPl-UP-PD) i lokalne komitety. Niewiele w radach dużych miast zdobędzie Samoobrona - 3 proc. w Warszawie, 4 proc. w Katowicach. Nieco lepiej wypada w małych miastach z dużym bezrobociem - do 6 proc. w Częstochowie. Najlepiej w Sosnowcu - 8 proc. LPR w miastach może liczyć na 1-2 proc. poparcia. Spośród miast, w których przeprowadzono sondaż, najlepiej wypada w Częstochowie. Ale i tu z 4-procentowym poparciem jest poniżej wyborczego progu.