Mężczyźni, którzy przyjechali do domu rodziny Popiełuszków, zażądali wprost, aby wycofać pełnomocnictwo dla Romana Giertycha. Powiedzieli, że "jego działania szkodzą procesowi beatyfikacyjnemu księdza i jego bracia będą się smażyć w piekle, jeśli tego pełnomocnictwa nie odwołają". Krewni księdza podpisali pismo. Giertych potwierdził, że otrzymał dokument. Jest zaskoczony jego treścią. - Prawniczy język wskazuje, że ktoś podyktował to pismo braciom księdza Jerzego. To manipulacja, która każe mi przypuszczać, iż są ludzie, którzy nadal boją się wyjaśnienia sprawy morderstwa - mówi Roman Giertych, który od końca października nie może już występować w imieniu rodziny kapelana "Solidarności". Władze Kurii Arcybiskupiej są zaskoczone tym zajściem. - Kategorycznie stwierdzam, że nigdy nie upoważnialiśmy kogokolwiek, aby w naszym imieniu kontaktował się z rodziną Popiełuszków - mówi ksiądz Andrzej Dębski, rzecznik białostockiej Kurii Arcybiskupiej. - Nikt nie miał prawa w imieniu kurii żądać cofnięcia pełnomocnictwa dla mecenasa Giertycha.