Kto nam zapłaci za Katyń?
Rosja nadal nie uznaje mordu polskich oficerów w Katyniu za ludobójstwo. Dlatego rodziny ofiar postanowiły skierować sprawę do Trybunału w Strasburgu. Chodzi o honor - mówią członkowie rodzin katyńskich.
- Jesteśmy zdecydowani wnieść skargę przeciwko Rosji. Wielu chętnych do takiego wystąpienia zbierze się zaraz po wakacjach, by przygotować pozew - zapowiada Izabella Sariusz-Skąpska, sekretarz Rady Federacji Rodzin Katyńskich, wnuczka jednej z ofiar NKWD.
Dziś mija piąta rocznica otwarcia cmentarza zamordowanych w Katyniu oficerów. - Zbrodnia katyńska musi zostać wyjaśniona i rozliczona; czekamy na to i będziemy czekać aż do skutku - podkreślił po raz kolejny w czasie uroczystości z tej okazji sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Andrzej Przewoźnik.
Sprawa honoru
Zaledwie trzy miesiące miała Witomiła Wołk-Jezierska, gdy rozstrzelano jej ojca, porucznika artylerii Wincentego-Wołka. Córka oficera, dziś artysta-plastyk, występowała do Federacji Rosyjskiej o rehabilitację ojca. - Odmówiono mi, gdyż uznano, że był zwykłym więźniem, a nie jeńcem wojennym - powiedziała nam Wołk-Jezierska.
Tak jak ona gotowi są szukać sprawiedliwości przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu inni krewni zamordowanych na rozkaz Stalina Polaków. Jedną z takich osób jest Wanda Rodowicz z Warszawy, wnuczka zamordowanego w Katyniu majora Stanisława Rodowicza i kuzynka słynnego "Anody", uczestnika Akcji pod Arsenałem.
Wszyscy, którzy pragną szukać sprawiedliwości w Strasburgu, są zgodni - chodzi przede wszystkim o honor i moralną satysfakcję z uznania zbrodni katyńskiej za ludobójstwo na arenie międzynarodowej. Ale gdyby Trybunał uznał winę Rosji, wyrok dałby krewnym ofiar także szansę na ubieganie się o finansową rekompensatę.
- Co tu mówić o odszkodowaniach. Chodzi o honor - podkreśla Wanda Rodowicz, jednak nie ukrywa, że i finansowym zadośćuczynieniem by nie pogardziła. Tyle że do tego droga daleka.
Bożena Łojek z Niezależnego Komitetu Historycznego Badania Zbrodni Katyńskiej podczas niedawnej dorocznej Sesji Katyńskiej stwierdziła rozgoryczona, że po 65 latach sprawa znów jest zakłamywana. - Powinien ją rozstrzygać międzynarodowy trybunał, taki jak Norymberga - uważa.
- Przed jakim trybunałem stawiać system? - pyta z kolei historyk, prof. Wojciech Materski. - Bo w sprawie zbrodni katyńskiej to nie ludzie, lecz system powinien być oskarżony - dodaje.
Inaczej sądzi jednak wielu bliskich ofiar, a także prokuratorów IPN, który prowadzi polskie śledztwo katyńskie. Zwłaszcza, że w chwili, gdy strona rosyjska wszczynała śledztwo katyńskie, żyli jeszcze prawdopodobnie bezpośredni wykonawcy mordu. Mimo to nigdy nie odpowiedzą za udział w zbrodni.
Ujawnić prawdę
Rodziny zamordowanych w Katyniu oficerów od lat zabiegały o ujawnienie prawdy. Członkowie specjalnie powołanego Komitetu Obrony Pamięci Narodowej napisali list do prezydenta Władimira Putina z wnioskiem o unieważnienie decyzji z marca 1940 roku, na podstawie której Polacy zostali zamordowani. - Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi, choć decyzja z 1940 r. była bezprawiem - mówi Witomiła Wołk-Jezierska.
Rodziny ofiar Katynia nie wierzą też, że jakikolwiek skutek przyniesie śledztwo podjęte 30 listopada 2004 r. przez Instytut Pamięci Narodowej. Wcześniejsze działania IPN-u uznają wręcz czasem za "kroki pozorowane".
Wagę przeprowadzenia polskiego postępowania podkreśla jednak po 14 latach zakończonego umorzeniem śledztwa rosyjskiego prof. Witold Kulesza, szef pionu śledczego IPN. Nawet jeśli polskim prokuratorom nie wolno działać na terytorium rosyjskim, np. przesłuchiwać tam świadków. - Celem naszego śledztwa jest ustalenie liczby zabitych i wszystkich sprawców oraz przerwanie diabelskiego koła hipokryzji i prawniczej niemocy - mówił stanowczo podczas niedawnej Sesji Katyńskiej Kulesza.
- W śledztwie w sprawie katyńskiej przesłuchano już ponad 600 osób, a planujemy przesłuchać jeszcze co najmniej kilkaset - stwierdza prowadząca śledztwo prokurator IPN Małgorzata Kuźniar-Plota.
Nazwać sprawców po imieniu
Polscy oficerowie, wymordowani przez NKWD na mocy decyzji Biura Politycznego KC WKP(b) z 1940 r. Ofiary zbrodni zostały pogrzebane w zbiorowych mogiłach w Katyniu, Charkowie i Miednoje. W 1943 r. jako pierwsze odnaleziono groby w Katyniu, stąd do dziś masowy mord na polskich oficerach nazywany jest zbrodnią katyńską.
W 1990 r. władze sowieckie przyznały oficjalnie, że za zbrodnię w Katyniu odpowiada ZSRR. Problemem pozostaje jednak fakt, że strona rosyjska nie traktuje mordu na 22 tys. Polaków jako ludobójstwo, lecz pospolite zabójstwo. W związku z tym Rosjanie uważają, że sprawa dawno się przedawniła, a ci, którzy mogliby za zbrodnię odpowiedzieć, i tak już nie żyją. Dlatego postanowili umorzyć postępowanie. Mimo zamknięcia śledztwa do Polski nie trafiły też dotąd wszystkie akta zgromadzone przez rosyjską prokuraturę.
Rosjanie mówili tylko o 10 osobach, które wydały rozkaz mordu jako tych, których można by pociągnąć do odpowiedzialności. Polacy wskazują natomiast na ok. 2 tysiące winnych - czyli wszystkich tych, którzy ten mord realizowali. Liczbę tę potwierdza prof. Witold Kulesza.
Według prawa międzynarodowego, zbrodnia katyńska ma cechy niepodlegającego przedawnieniu ludobójstwa. W związku z tym Rosja zobowiązana jest do wyjaśnienia okoliczności zbrodni i ścigania ponoszących za nią odpowiedzialność. Ale rosyjscy prokuratorzy nie odnaleźli ani nie ukarali sprawców.
Zdaniem dr Ireneusza C. Kamińskiego z Instytutu Nauk Prawnych PAN, brak woli wyjaśnienia sprawy ze strony Rosji jest sprzeczny z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Właśnie dlatego istnieje możliwość wniesienia skargi do Trybunału w Strasburgu.
Jeżeli Trybunał orzeknie, że zbrodnia z 1940 r. to niepodlegające przedawnieniu ludobójstwo, będzie to ważny precedens międzynarodowy dla podobnych spraw.
Przypomnijmy, że jako ludobójstwo zakwalifikował zbrodnię katyńską sowiecki prokurator podczas procesu w Norymberdze, przypisując ją oczywiście wówczas "nazistowskim oprawcom".
- Zbrodnia katyńska musi zostać wyjaśniona i rozliczona; czekamy na to i będziemy czekać aż do skutku - powiedział w czwartek sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik. Bierze on udział w obchodach 5. rocznicy otwarcia i poświęcenia polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu. Dodał, że "nie możemy spocząć, dopóki nie poznamy nazwisk wszystkich pomordowanych i nie ustalimy miejsc ich pochówku". "To nasz obowiązek, nasza powinność wobec tych, którzy oddali życie i wobec tysięcy bliskich ofiar tej zbrodni" - dodał.
INTERIA.PL/PAP