Ks. Maliński: Kilka osób miało pseudonim "Delta"
- Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem SB, czego dowodem jest notatka służbowa na mój temat - powiedział podczas sobotniej konferencji prasowej w Krakowie ks. Mieczysław Maliński.
Jego zdaniem, dowodzi tego notatka PRL-owskich służb na jego temat.
- Notatka, że zostałem pozyskany do współpracy w Rabce brzmi w całości: "W praktyce nie udzielał żadnych informacji i kontakt z nim został zerwany". Świadczy to jednoznacznie, że nie byłem współpracownikiem - powiedział ks. Maliński na konferencji prasowej zorganizowanej przy okazji 11. Targów Książki w Krakowie.
Podczas targów ks. Maliński podpisywał swoją autobiografię "Ale miałem ciekawe życie".
Ks. Maliński przekonywał, że kolejnymi dowodami na to, iż nie współpracował z SB są: brak zgody na założenie ogrzewania w salkach katechetycznych, zakaz kontynuowania budowy domu przy kaplicy zdrojowej, który miał służyć pracy duszpasterskiej oraz odmowa wydania paszportu na studia zagraniczne. W jego ocenie, nie miałby tych trudności, gdyby był tajnym współpracownikiem.
Podkreślił też, że nie współpracował z SB, gdy był w Rzymie pomimo "nacisków, jakie na niego usiłowano wywrzeć". - Dowodem na to jest chociażby śmierć mojego brata w Krakowie. Nie pojechałem na pogrzeb, bo bałem się, że zostanie mi odebrany mi paszport i nie będę mógł wrócić do Rzymu, by skończyć tam studia doktoranckie. Gdybym był współpracownikiem, obawy byłyby niepotrzebne - mówił ks. Maliński.
W ocenie ks. Malińskiego, wątpliwości budzi sprawa jego domniemanego kryptonimu jako współpracownika SB - "Delta". - Jak wynika z materiałów, które są dostępne, musiało być więcej osób tak nazwanych - mówił.
Pogłoski o współpracy ks. Malińskiego z SB pojawiały się od dawna. Z wydanego w tym roku przez wydawnictwo WAM opracowania "Kościół katolicki w czasach komunistycznej dyktatury" wynika, że ks. Maliński, w 1965 r. został zarejestrowany jako kontakt informacyjny, a w 1971 r. jako tajny współpracownik SB o pseud. "Delta".
W archiwalnych dokumentach IPN nie ma podpisanego przez ks. Malińskiego zobowiązania do współpracy, a tzw. teczka pracy "Delty" jest pusta. Jedynie w teczce personalnej z 1971 r. TW Delta zachował się kwestionariusz osobowy z danymi ks. Malińskiego i uzasadnieniem, że powinien on zostać pozyskany do współpracy, bo ma możliwość dotarcia m.in. do Karola Wojtyły, niektórych biskupów i profesorów.
Jako kontakt operacyjny duchowny miał w czasie pobytu w Rzymie dostarczać bezpiece informacji o polskich duchownych uczestniczących w Soborze Watykańskim, w tym o kard. Stefanie Wyszyńskim.
Jak pisze Marek Lasota w "Kościele katolickim w czasach komunistycznej dyktatury", w archiwach IPN zachowały się dokumenty, które świadczą o tym, że ks. Mieczysław Maliński został pozyskany do współpracy już w 1955 r., by rozpracowywać duchownych z Rabki, ale ponieważ nie dostarczał SB praktycznie żadnych informacji, został "wyłączony" w 1956 r.
W swojej autobiografii ks. Maliński ocenia, że pseudonim "Delta" - z jakim utożsamiono go w kilku publikacjach dotyczących tajnych współpracowników SB - nosiła przynajmniej jeszcze jedna osoba. Uważa, że utożsamianie wyłącznie jego z tą nazwą, jest "bezpodstawne, nierzetelne i bezprawne". Ks. Maliński napisał też, że swoje rozmowy z funkcjonariuszami SB traktował jako "drogę ewangelizacji". Duchowny podkreśla też w książce, że on sam był "bezustannie inwigilowany przez SB".
INTERIA.PL/PAP