Krytyczny stan systemu ochrony zdrowia
System ochrony zdrowia znajduje się obecnie w stanie krytycznym - uważa Rzecznik Praw Obywatelskich dr Janusz Kochanowski.
Według niego, głównym powodem jest brak zgody elit medycznych i politycznych w sprawie podstawowego kierunku reform systemu.
RPO w oświadczeniu podkreślił, że istnieje "pilna potrzeba dokonania głębokich zmian systemowych w ochronie zdrowia", ponieważ jest on "niewydolny, zbiurokratyzowany, coraz mniej przychylny pacjentowi". Dodał, że zmiany powinny być radykalne, ale wprowadzane metodami ewolucyjnymi.
"Obowiązkiem władz publicznych jest przedstawienie społeczeństwu prawdy o sytuacji w ochronie zdrowia oraz wskazanie wariantowych propozycji jej poprawy, a także dokonanie zmian bez zwiększenia zagrożeń dla bezpieczeństwa obywateli" - uważa rzecznik.
Kochanowski poinformował, że zwrócił się do ministra zdrowia z prośbą o spotkanie, aby przedstawić tezy, dotyczące kierunków zmian systemowych w organizacji i finansowaniu ochrony zdrowia, wypracowane w powołanym przez niego zespole ekspertów.
Ponadto Rzecznik poinformował, że jego terenowy pełnomocnik we Wrocławiu odwiedził Klinikę Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu "w związku z dramatycznymi informacjami o możliwości zaprzestania leczenia dzieci z chorobą nowotworową" w tej placówce.
Dodał, że otrzymał zapewnienie, iż klinika, dzięki ofiarności społecznej oraz w wyniku negocjacji z wierzycielami, może udzielać świadczeń bez zakłóceń jeszcze przez dwa miesiące.
Według niego, oddala się groźba pozbawienia chorych dzieci niezbędnej opieki medycznej, ale - jak zaznaczył - jest to rozwiązanie doraźne, które nie daje gwarancji w dłuższym okresie czasu.
Kochanowski zwrócił także uwagę, że "niedopuszczalne i naruszające godność człowieka jest przedmiotowe traktowanie dzieci dotkniętych chorobami onkologicznymi, poprzez wykorzystywanie ich wizerunku i wypowiedzi", aby przedstawić problemy kliniki w mediach elektronicznych.
"To szczególnie niemoralne w sytuacji, gdy rozbudzane świadomie u tych dzieci poczucie zagrożenia, przekładać się może na obniżenie efektywności terapii".
INTERIA.PL/PAP