Cieszy się on wśród demokratów opinią najlepszego specjalisty od spraw wojskowości - zauważa "Gazeta Wyborcza". Rząd George'a Busha chce szybko sfinalizować rozmowy z Polską i Czechami w sprawie tarczy i zacząć w przyszłym roku budowę wyrzutni 10 rakiet w Polsce oraz potężnego radaru u naszych południowych sąsiadów. W budżecie Biały Dom zaplanował na ten cel 310 mln dolarów. Teraz kongresman John Murtha, bohaterski weteran z Wietnamu, który jest dla demokratów czołowym autorytetem w sprawach wojskowych, grozi, że rząd nie dostanie z tych pieniędzy ani centa. To poważna groźba dla projektu Busha. Murtha zasiada we wszechwładnej komisji przydziału środków budżetowych Izby Reprezentantów i kieruje tam podkomisją budżetu obronnego. Kongresmen tłumaczył na konferencji prasowej, że nie można przyznawać pieniędzy na tarczę w Europie, bo "nie ma nawet podpisanej w tej sprawie umowy z Polską". To ostatnie zdanie może być kluczowe - uważa gazeta. Mający większość w Kongresie USA demokraci podczas ostatnich dwóch miesięcy prac w komisjach grozili obcięciem 139 mln z 310 milionów proponowanych przez Busha na budowę tarczy. Ale jednocześnie wysyłali sygnały, że pieniądze te będzie można odzyskać, np. w połowie przyszłego roku, jeśli Polska podpisze z USA umowę o budowie tarczy. Twarde stanowisko Murthy jest więc dużym zwrotem. Czy także on widzi możliwość odmrożenia tych pieniędzy, jeśli umowa Polski z USA rzeczywiście zostanie podpisana? Tego nie wiemy, jego rzecznik prasowy nie odpowiedział wczoraj na telefony "GW". Dla Busha tarcza to sprawa priorytetowa. W ubiegłym tygodniu podczas wykładu na Narodowym Uniwersytecie Obronnym w Waszyngtonie Bush ostro skrytykował kontrolowany przez demokratów Kongres za obcinanie funduszy na tarczę. Podkreślał, że "zagrożenie ze strony Iranu jest rychłe", więc tarcza, która ma przed nim chronić "musi zostać zbudowana szybko". Kongres, nie dając na to odpowiednio dużo pieniędzy, osłabia bezpieczeństwo Ameryki - ostrzegał Bush. Teraz, jeśli słowa kongresmana Murthy o całkowitym wycięciu z budżetu Pentagonu środków na tarczę w Europie okażą się prawdą, cały projekt obrony przeciwrakietowej może powędrować do szuflady. Demokraci są w ocenie sensowności tarczy podzieleni. Jednak następca Busha, którym prawdopodobnie będzie demokrata, zapewne kontynuowałby budowę tarczy, gdyby Bush do końca swej kadencji w styczniu 2009 roku ją rozpoczął. Jeśli jednak Bush tego nie zrobi, bo nie uda mu się osiągnąć porozumienia z Polską, albo Kongres nie da mu na budowę tarczy pieniędzy, następny prezydent raczej nie będzie walczył o jej powstanie tak zdecydowanie jak obecny. Ostateczne decyzje w sprawie pieniędzy na tarczę w budżecie USA powinny zapaść w tym miesiącu. Rozmowy między Waszyngtonem a Warszawą w tej sprawie zostały ostatnio spowolnione przez zmianę rządu w Warszawie. Nowy premier Donald Tusk wypowiadał się jednak podczas kampanii dużo mniej entuzjastycznie o tarczy niż bracia Kaczyńscy - czytamy w "Gazecie Wyborczej".