Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Kolejne zarzuty w śledztwie dotyczącym Przemyka

Zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w związku ze śledztwem prowadzonym w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka przedstawiono oficerowi MO Kazimierzowi O. - poinformował dziś IPN.

Śmierć Grzegorza Przemyka - pobitego na śmierć przez milicjantów syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej - to jedna z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL, wciąż nie do końca wyjaśniona i rozliczona.

Jak poinformował rzecznik Instytutu Pamięci Narodowej Andrzej Arseniuk w komunikacie przesłanym PAP, prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przedstawił zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków b. dyrektorowi Biura Dochodzeniowo-Śledczego w Komendzie Głównej MO Kazimierzowi O.

Kazimierz O. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa i złożył wyjaśnienia w sprawie.

Jest on dwudziestą osobą, której do chwili obecnej przedstawiono zarzuty w śledztwie.

12 maja 1983 r. Przemyk, świętujący wraz z Cezarym F. maturę, został zatrzymany przez MO na pl. Zamkowym i zabrany do komisariatu przy ul. Jezuickiej. Tam milicjanci skatowali go. Dostał ponad 40 ciosów pałkami po barkach i plecach oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch. Przewieziony do szpitala zmarł po dwóch dniach w wyniku ciężkich urazów jamy brzusznej. Pogrzeb Przemyka stał się wielką manifestacją sprzeciwu wobec władzy komunistycznej.

Prokuratura wszczęła wprawdzie śledztwo w sprawie śmierci Przemyka, ale jednocześnie władze podjęły bezprawne działania mające uchronić milicjantów. Winą chciano obarczyć sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka z komisariatu do szpitala. W aktach sprawy Przemyka zachowała się notatka ówczesnego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka: "Ma być tylko jedna wersja śledztwa - sanitariusze". O tej tezie, jako jedynie słusznej, mówiła oficjalna propaganda, prowadząca również kampanię zniesławiania otoczenia Przemyka oraz jego matki Barbary Sadowskiej, poetki, zaangażowanej w prace prymasowskiego komitetu pomocy uwięzionym.

Biuro Polityczne KC PZPR powołało do sprawy śmierci Przemyka specjalny zespół pod kierownictwem odpowiedzialnego za bezpieczeństwo b. szefa MSW gen. Mirosława Milewskiego. "Gdybyśmy chcieli rozprawić się z Przemykiem, wzięlibyśmy fachowców" - mówił Kiszczak na posiedzeniu zespołu latem 1983 r. Realizując wytyczne zespołu, SB zastraszała Cezarego F. Pod zmyślonymi zarzutami aresztowano pełnomocnika Sadowskiej; pracę stracił prokurator, który sprzeciwiał się tym praktykom MSW.

W 1984 r., po sterowanym przez władze procesie, od zarzutu pobicia Przemyka uwolniono milicjantów Ireneusza K. i Arkadiusza Denkiewicza - dyżurnego komisariatu z Jezuickiej. Skazano zaś, po wymuszeniu w śledztwie nieprawdziwych zeznań, sanitariuszy. Bezprawne działania SB i MO wobec nich doprowadziły do tego, że zaczęli oskarżać się wzajemnie. Po 1989 r. wyroki te uchylono.

W 1997 r. ówczesny Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił K., a Denkiewicza skazał na 2 lata więzienia (nie odsiedział ani dnia, bo po wyroku doznał takich zmian w psychice, że odbywanie kary nie jest możliwe). Oficer KG MO Kazimierz Otłowski został wtedy skazany na półtora roku w zawieszeniu za próbę zniszczenia akt sprawy Przemyka w 1989 r. (po apelacji został uniewinniony).

W 2007 r. IPN postawił pierwsze zarzuty za utrudnianie śledztwa ws. Przemyka. Dwóch oficerów SB dostało wtedy zarzuty zastraszania głównego świadka pobicia, kolegi Przemyka Cezarego F. - tak aby wycofał się z zeznań, że bili milicjanci.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także