w swoim "antyraporcie" wskazuje, że należy rozważyć jaka jest odpowiedzialność prezydenta za wprowadzenie zmian do raportu, do których dokonania ustawowo nie był uprawniony. - To jest głupota - ocenił Karski stwierdzenie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta. "Każdy może każdą głupotę powiedzieć i co z tego wynika?" - powiedział poseł dziennikarzom. Dodał, że "każdy wie", iż ustawa upoważniała likwidatora WSI do sporządzenia raportu z weryfikacji tych służb, a prezydenta do ujawnienia go. Karski powiedział, że zgodnie z zasadą prawną: "jeśli wolno więcej, to wolno również mniej", prezydent mógł skorygować treść raportu i w takiej formie go ujawnić. Pytany o konkretny przypadek ujawnienia nazwiska jednego z agentów, przebywającego poza krajem Karski powiedział, że nie jest skłonny do komentowania okoliczności, "które mają charakter publicystyczny". Według niego, jeśli ujawnienie nastąpiło, "to zapewne waga tego oficera jest przeceniana", a kompetentne organy państwa uznały, że przekazanie tej informacji mieści się w ramach realizacji ustawy. Z kolei senator pytany przez dziennikarzy jak określiłby to, co robi Platforma publikując "antyraport", powiedział, że jest to zjawisko określane jako "muchotłuk". - To oznacza, że przestały już istnieć pewne pryncypia polityczne. Polityka przestała istnieć. Zaczyna się po prostu bezpardonowa walka o władzę, w której można użyć wszystko, wszystkie argumenty i ze wszystkim wystąpić medialnie. Realne problemy państwa są na 5. lub 10. planie - stwierdził Romaszewski.