Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Kaczmarek odpiera zarzuty na wiecu LPR

Nie jestem i nie byłem źródłem przecieku w sprawie akcji CBA w resorcie rolnictwa - mówił Janusz Kaczmarek, który w towarzystwie lidera LPR Romana Giertycha pojawił się w sobotę przed kancelarią premiera w tzw. biało-czerwonym miasteczku.

/Agencja SE/East News

Uznał, że jest przykładem wykorzystywania służb specjalnych do tego, by kogoś oszkalować i zdyskredytować.

W dalszym ciągu Kaczmarek postulował powołanie komisji śledczej. Podkreślał, że zarzucono mu fałszywe zeznania, by go zdyskredytować - ale nie zarzucono mu przecieku. - Moje zatrzymanie wiąże się z planowanym na (miniony) piątek spotkaniem Konrada Kornatowskiego z sejmową speckomisją; miał on mówić o wypaczeniach w działaniach państwa prawa na styku prokuratury, policji i służb - dodał Kaczmarek.

Jego pobyt przed kancelarią premiera rozpoczął się odśpiewaniem hymnu narodowego. Kaczmarek poinformował, że zaskarżył do sądu decyzje o zatrzymaniu go. - Byłem na każde wezwanie - powiedział. Powtórzył, że służby specjalne są dziś wykorzystywane do inwigilowania dziennikarzy i szkalowania ludzi.

Było to jego pierwsze publiczne wystąpienie po zwolnieniu go w piątek w nocy przez prokuraturę, która postawiła mu zarzuty fałszywych zeznań i nakłaniania do tego, oraz po ujawnieniu nagrań z jego udziałem.

Kaczmarek mówił, że zarzucono mu fałszywe zeznania, by go zdyskredytować, ale nie zarzucono mu przecieku. "Moje zatrzymanie wiąże się z planowanym na (miniony) piątek spotkaniem Konrada Kornatowskiego z sejmową speckomisją; miał on mówić o wypaczeniach w działaniach państwa prawa na styku prokuratury, policji i służb" - dodał Kaczmarek. Uznał, że jest przykładem wykorzystywania służb specjalnych do tego, by kogoś oszkalować i zdyskredytować.

"Nie łączy mnie żaden układ biznesowy z Ryszardem Krauze, nie jestem gwarantem ani ochroną żadnego układu" - mówił Kaczmarek. "Jeżeli ja jestem w jakimś układzie, to do tego układu mnie zaproszono" - oświadczył, dodając, że zaprosił go prezydent Lech Kaczyński, który go zapoznał z Krauzem. "W związku z powyższym, gdzie jest ten układ w takim razie?" - pytał Kaczmarek.

Dodał, że tkwił "w tym chorym układzie", bo był zafascynowany Lechem Kaczyńskim i był wobec niego lojalny. Tych, którzy mu ufali, przeprosił za to, że był w tym układzie.

Kaczmarek poinformował, że zaskarżył do sądu decyzje o swym zatrzymaniu, bo "było ono niepotrzebne". "Byłem na każde wezwanie" - powiedział. Zaskarży też decyzję co do 100 tys. zł poręczenia majątkowego w zamian za wyjście na wolność, bo "nie ma takich pieniędzy". Na wpłacenie tej kwoty ma 7 dni.

Oświadczył, że o wielu rzeczach jeszcze nie powiedział, bo "przyjdzie na to czas przed komisją śledczą". Opowiadając się za rozdziałem prokuratury od ministerstwa sprawiedliwości, Kaczmarek podkreślał, że "nie może być tak, że polityk ręcznie kieruje prokuraturą".

Kaczmarek nie odpowiedział na pytania, dlaczego ukrywał swe spotkanie z Krauzem z 5 lipca i co było tematem jego wcześniejszego spotkania tamtego dnia z prezydentem. Były szef MSWiA tłumaczył, że "nie chce się narazić na wpływanie na postępowanie prokuratury". "Jeśli coś powiem, to może być wykorzystane przeciw mojej osobie" - dodał.

B. szef MSWiA zapowiedział też pozew wobec "Newsweeka", który podał, że Centralne Biuro Antykorupcyjne szuka dowodów na skorumpowanie go przez Ryszarda Krauze. Według "Newsweeka", CBA chce udowodnić, że to za pieniądze Krauzego Kaczmarek wybudował nowy dom w Gdyni; CBA szuka faktury na 2 mln zł, wystawionej przez jedną ze spółek służących do prania brudnych pieniędzy w słynnej gdańskiej aferze kościelnego wydawnictwa Stella Maris. Jak podał "Newsweek", to te pieniądze - według CBA - miały trafić do firmy budowlanej Kazimierza Kaczmarka, który miał je przekazać synowi.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także