Janik: nie tak źle z SLD
Partia się ciągle oczyszcza. Oceniam, że okres najgorszej choroby mamy za sobą, teraz z niej wychodzimy. Są ofiary, bo to bolesna procedura - mówił dzisiaj w Sejmie przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej Krzysztof Janik.
Dodał jednak, że różnego rodzaju podejrzanych w szeregach partii jest coraz mniej.
W najbliższą sobotę odbędzie się zjazd SLD, na którym m.in. wybrany zostanie nowy przewodniczący partii. Wśród kandydatów, oprócz Krzysztofa Janika, znajdują się marszałek Sejmu Józef Oleksy i podkarpacki baron SLD Krzysztof Martens.
Ubiegający się o reelekcję Krzysztof Janik zapewniał dziennikarzy, że partia wychodzi z dołka i nie jest winna nieszczęść jakie ostatnio na nią spadały w związku z aferami Rywina, Orlenu czy w związku ze sprawą opolską.
- Teraz płacimy za wszystkie błędy, nasze własne, ale także za błędy wszystkich transformacji. Za to, że na początku lat 90. nie rozliczaliśmy możliwych afer, za to że bezkarnie można było rozpowiadać, że pierwszy milion należy ukraść - to teraz wszyscy za to płacimy, a SLD najwięcej, bo jest przy władzy - zaznaczył Janik.
- Ja nic nie wiedziałem o wielu różnych sprawach, teraz one wychodzą na wierzch. Partia nie jest od grzebania w archiwach służb specjalnych. My nie wykorzystujemy służb specjalnych do oczyszczania swojej partii, nie zarządzamy ani śledztw, ani inwigilacji. To robią organa państwa, wykonujące swoje zadania z rekomendacji SLD, natomiast my reagujemy: jest sprawa, jest reakcja, jest czystość - dodał.
Pytany o ewentualne zmiany w SLD po sobotnim kongresie, obecny szef partii podkreślił: - Na kongresach nie dokonuje się jakichś wielkich przełomów. Partię się buduje latami i oczyszcza się latami.
Proszony o ocenę swojej kandydatury na tle innych pretendentów odparł: - Nie wiem czy (Krzysztof Janik - red.) będzie lepszy, to delegaci ocenią.
Naciskany na uzasadnienie dlaczego zdecydował się kandydować, powiedział: - Bo się czegoś podjąłem w momencie, kiedy nikt nie chciał. Proszę pamiętać, że był taki okres, kiedy najwięksi nie chcieli. A teraz jak jest dobrze jest więcej chętnych. Mnie to cieszy, nie mówię tego z wyrzutem. Najgorzej znaleźć syndyka do masy upadłościowej, a jak jest tylu chętnych, to znaczy, że firma nie jest w tak złej kondycji.