Oficer z Biura Ochrony Rządu interweniował, bo zobaczył, że fotograf uchwycił moment, gdy chłopiec żartował z premiera - pisze "Dziennik". Marcinkiewicz podczas wizyty w szkole podstawowej w Cigacicach w woj. lubuskim, robił sobie pamiątkowe zdjęcie z uczniami. Jeden z uczniów zrobił "diabełka" nad głową premiera, co uchwycił fotoreporter "Gazety Lubuskiej". Zaraz podeszli do niego funkcjonariusze BOR-u i zażądali wykasowania zdjęcia z aparatu. Gdy fotoreporter nie chciał tego zrobić, zawołano rzecznika rządu Konrada Ciesiołkiewicza, który także zażądał usunięcia zdjęcia - relacjonuje "Dziennik". Ostatecznie fotoreporter zniszczył zdjęcie, ale uważa, że zachowanie ochroniarzy to próba cenzury. Jego opinię podziela kierownictwo BOR, które wszczęło już postępowanie wyjaśniające w tej sprawie i zapowiada wyciągnięcie konsekwencji wobec ochroniarza, który wykazał się brakiem poczucia humoru. Również Konrad Ciesiołkiewicz wyraził ubolewanie z powodu zajścia - dodaje "Dziennik".