Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

J. Kaczyński: Myślę o bracie sto razy dziennie

Jarosław Kaczyński udzielił niezwykle osobistego wywiadu "Faktowi". Mówi w nim o tęsknocie za bratem i oswajaniu się z myślą o jego śmierci.

/East News

Prezez PiS podkreśla konieczność rozliczenia się z ludźmi odpowiedzialnymi za smoleńską tragedię. Pytany przez "Fakt", jak on zachowałby się, gdyby 10 kwietnia był premierem, odpowiada: "Nie dochodzi do tej katastrofy. Nie dopuszczamy do podzielenia obchodów. Prezydent leci razem z premierem i państwo polskie odpowiednio zabezpiecza tę wizytę". Gdyby jednak doszło do katastrofy, J. Kaczyński - jak zapewnia - od razu poleciałby do Smoleńska, stanowczo żądałby, by ciała ofiar przewozić do Polski, a nie do Moskwy, i aby wrak sprowadzić do kraju. Nie zgodziłby się na konwencję chicagowską, lecz na porozumienie z 1993 roku.

"Fakt" zapytał J. Kaczyńskiego, jak udało mu się utrzymać śmierć brata w tajemnicy przed matką. "W szpitalu u mamy byłem już 40 minut po tym, jak dowiedziałem się o śmierci brata. Lekarze doradzili mi, żeby ze względu na jej stan zdrowia chronić mamę przed tą wstrząsającą informacją. Mama leżała w sześcioosobowej sali, ale całe szczęście, udało się ją uchronić od tej wiadomości. To pomogło. Szczęście w nieszczęściu, że mama była też trochę oszołomiona na skutek choroby. Było mi łatwiej, bo mama brała mnie za Leszka. Nigdy w ciągu sześćdziesięciu lat naszego życia nie pomyliła mnie i brata. Rozróżniała nawet nasze głosy. Dopiero na skutek choroby miała z tym problem. Dbałem o każdy szczegół, by niczego nie spostrzegła. Gdy wchodziłem do szpitala, zdejmowałem czarny krawat i marynarkę, i zmieniałem na inny kolor. Miałem kilka takich zestawów ubrań na zmianę. Izolowaliśmy też mamę od radia i telewizji" - opowiada J. Kaczyński.

Gdy po trzech tygodniach stan matki poprawił się, wymyślił podróż brata do Ameryki Południowej, a potem problemy z powrotem do kraju z powodu pyłu z wulkanu. Opowiadał matce, że "Leszek nie może wrócić samolotem i płynie statkiem do Polski". "Znalazłem nawet konkretny port, mówiłem, że brat musi najpierw popłynąć do Meksyku. Opisywałem rejs, że było za mało kajut, że trzeba było je dzielić między wiele osób, że wynikały z tego kłótnie na pokładzie" - przyznaje, dodając, że "momentami sam chciał wierzyć w te opowieści, że Leszek żyje".

J. Kaczyński powiedział "Faktowi", że w domu na Żoliborzu pozostało wiele pamiątek po jego bracie. "(...) krawaty, a nawet słoniki na szczęście. A nad łóżkiem mam jego zdjęcie, takie zwykłe, zrobione na jakiejś konferencji. Wszędzie są dziesiątki jego osobistych rzeczy, bo to był też jego dom" - mówi J. Kaczyński. Pytany przez "Fakt", czy dał coś bratu na ostatnią drogę, wyznał: "Włożyłem Leszkowi do trumny dwie bardzo osobiste rzeczy...".

Cały wywiad - w dzisiejszym "Fakcie".

INTERIA.PL

Zobacz także