IV RP: Śmieszna czy ponura?
Dla jednych IV RP jest siłą napędową do zapowiadanych przez PiS zmian w Polsce, a dla innych przekleństwem. A jak IV RP postrzegają satyrycy, którzy stoją na straży humoru w Polsce? Czy w ogóle mamy się z czego śmiać?
Koniec żartów o kaczkach?
Dziś polityczne żarty o kaczkach i próby porównywania do nich na przykład prezydenta RP mogą być uznane za zniewagę głowy państwa. Grozi za to grzywna, a nawet kara pozbawienia wolności. Dlatego autorzy stron www rozpoczęli nagłą filtrację umieszczonych żartów. Coraz trudniej więc spotkać pikantny humor o prezydencie, chociażby w kontekście żartów z jego nazwiska.
O cenzurze może mówić m.in. grupa Big Cyc, która wylansowała satyryczny przebój "Moherowe berety". Utwór spotkał się z niechęcią niektórych stacji radiowych, które odmówiły emisji utworu.
-Obawiam się, że ściganie satyry może tylko ośmieszyć ścigającego - stwierdził w jednym z wywiadów lider grupy, Krzysztof Skiba.
IV władza w IV RP
Codziennie jesteśmy bombardowani przez media żenującymi faktami, typu: "kupczenie w Sejmie", "taśmy Renaty Beger", "seksafera w Samoobronie", ect. Satyrycy uspokajają, że tak jest nie tylko w Polsce.
- Każdy kraj ma swojego Leppera, swój folklor i tak wszędzie jest. Nie ma co rozdzierać szat, że jest strasznie. Niektóre sprawy w polityce człowiek powinien po prostu wyśmiać, bo to jedyny sposób, żeby je przeżyć bez zawału serca - uważa Artur Andrus, współtwórca programu "Szkło kontaktowe" w TVN24.
Dziennikarzom do śmiechu raczej nie jest. Obrywa im się za negatywne pisanie o panującej koalicji. Niektórzy oskarżani są o współpracę z WSI, albo o kontakty z "liberałami z PO", a nawet o zamach stanu...
Sejm jak kabaret
Nie bez kozery w IV RP czasami zamiast komedii wystarczy obejrzeć... obrady Sejmu. Ciągłe kłótnie, frazesy, koterie i złośliwe odzywki sprawiają, że przestajemy traktować posłów z powagą.
- Ale Sejm to nie jest kabaret. Protestuję takim stwierdzeniom - mówi Andrzej Poniedzielski, wybitny bard, poeta, pieśniarz. -Tamten kabaret jest po pierwsze stacjonarny, po drugie znacznie droższy. Kosztuje nas bardzo dużo - przypomina.
Poniedzielski przyznaje jednak, że w tym "kabarecie" zdarzają się posłowie z... powikłaniami psychiatrycznymi, którzy nadają się "do leczenia zamkniętego włącznie".
- Moja koleżanka jest praktykującym psychiatrą, z oczu i gestów jest w stanie wyczytać, kto jest zdrowy, a kto nie. Stwierdziła, że z piętnastu posłów, co najmniej pięciu nadaje się do leczenia zamkniętego... - opowiada Poniedzielski.
- Można byłoby powiedzieć, że dopuściliśmy do tego. Ale takie są losy demokracji. W większości przypadków w Polsce, polityką zajmują się nie politycy, tylko amatorzy - dodaje.
Tak ponuro, że aż śmiesznie
Zdaniem innego, znanego satyryka, Krzysztofa Piaseckiego, IV RP nie jest ponura. - Mnie śmieszy przede wszystkim to, co jest najpoważniejsze. Ta władza bardzo poważnie siebie traktuje - uważa Piasecki.
- Jak ktoś chce się dostać do klamki i podskakuje, to wtedy jest to śmieszne. A powodów do żartów daje każdy, włącznie z minister Gilowską, czy profesorem Religą. Są w polityce ludzie, którzy powodują, że satyryk tylko przytoczy ich wypowiedź i już jest śmiesznie...
Tomasz Piekarski