Inwestycja-widmo
2 mln zł dotacji na Centrum Rekreacyjno-Konferencyjne Jurajski Park Wodny w Ogrodzieńcu przyznał minister gospodarki Jerzy Hausner - ustaliło RMF. Parku i pieniędzy nie ma, a za inwestycją stoi rodzina Józefa Oleksego z SLD.
Pieniądze na początku roku dostało "Centrum Rekreacyjno-Konferencyjne Jurajski Park Wodny z siedzibą w Ogrodzieńcu" przy ulicy Kościuszki 69a na pomoc regionalną na nowe inwestycje. Kwota jest niebagatelna i wynosi 1,3 mln zł, dalsze 320 tys. zł miało trafić na szkolenia pracowników, a gmina miała otrzymać pół miliona złotych. Wniosek o przyznanie tych środków opatrzono w ministerstwie klauzulą: "nie podlega opodatkowaniu".
Klepisko zamiast basenu
Pieniądze wypłacono, ale pod wskazanym we wniosku adresem firmy nie ma, a inwestycja to dziś rozkopana ziemia w atrakcyjnej części Ogrodzieńca i szkielet betonowej konstrukcji. Na budowie, która miała być szansą dla miasta, od wielu miesięcy nic się nie dzieje. Miało tu powstać centrum szkolenia kadr unijnych z kompleksem basenów. Wykonawcy zapewne liczyli na to, że nazwisko Oleksy będzie dla nich gwarancją powodzenia inwestycji, ale dla wielu budowa stała się gwoździem do trumny.
W miejscu, gdzie miało być biuro, jest tylko pusty plac po przedszkolu, które spłonęło cztery lata temu. Co ciekawe, ten adres widnieje na wszystkich urzędowych dokumentach spółki, w tym na najważniejszym, przyznającym ministerialną dotację. Jak wynika z ustaleń RMF, ta konkretna gotówka to wyjątek w mglistym ciągu finansowych obietnic - obietnic bez pokrycia.
JPW, JUTA i Harupn
Zacznijmy od początku. Cztery lata temu SLD-owskie władze Ogrodzieńca - burmistrzem był wtedy Zygmunt Podsiadło z SLD - wpadły na pomysł wybudowania aquaparku. W upadającym mieście inicjatywa szybko zdobyła zwolenników. Powstała spółka Jurajski Park Wodny. RMF dotarło do dokumentów, z których wynika, że rodzina Oleksych tak naprawdę włada tą spółką.
Udziałowcami Jurajskiego Parku Wodnego jest w niewielkiej części gmina Ogrodzieniec, która wniosła teren do spółki i firma JUTA z Nowego Sącza. Jej prezesem jest Marian Oleksy, brat Józefa Oleksego. W lipcu ubiegłego roku przejęła ona udziały od kieleckiej grupy INTER FINN. Wiceprezesem JPW jest syn prezesa JUTY, Andrzej Oleksy. W zarządzie JUTY zasiada też Mirosław Kostrzewa, który jest również prezesem firmy Harpun, do niedawna głównego wykonawcy inwestycji w Ogrodzieńcu. Z kolei nazwisko Zygmunta Podsiadło widnieje na wielu dokumentach jako prokurenta spółki - co jest sprzeczne z prawem.
Szybko uzyskano pozwolenie na budowę, zaczęto nawet pierwsze roboty. W sierpniu ubiegłego roku uroczyście położono kamień węgielny pod budowę zespołu hotelowego z basenem pływackim. Kilka miesięcy później do resortu gospodarki trafiają dwa wnioski o dofinansowanie inwestycji. Pieniądze przelano na początku roku.
Jurajski rekord Guinessa
Jak ustalili reporterzy RMF, od momentu powstania spółki JPW pojawiają się dziwne aporty. Jako jeden z nich widnieje sam projekt budowy. Według starych dokumentów miał on wartość 2,5 miliona złotych. Później okazał się bezwartościowy. Ten bezwartościowy projekt budowy parku wodnego przysparzał niemałych problemów podwykonawcom.
Cytat z jednego z dokumentów: Zanosi się na to, że w przypadku parku obiekt zostanie wykonany w oparciu o samą dokumentację konstrukcyjną, co pozwoli nam na umieszczenie tego wyczynu w Księdze Rekordów Guinessa. Kolejnym aportem spółki miały być prace budowlane, co było sprzeczne z prawem handlowym. W niewyjaśniony prawnie sposób udziały spółki rosną, a budowa stoi w miejscu. Co ciekawe, nikt nie potrafi jasno określić, co stało się z przyznaną przez ministerstwo dotacją. Prawdopodobnie zasiliła ona właśnie rosnące udziały spółki jako gotówka.
Głównym inwestorem Jurajskiego Parku Wodnego w Ogrodzieńcu była wspominana spółka Harpun z siedzibą w małej miejscowości pod Warszawą. Cała sprawa wygląda o tyle dziwnie, że Harpun nie wywiązał się z wykonania inwestycji i rozwiązano z nim umowę. Tak więc jedna i ta sama osoba mogła rozwiązać umowę z własną firmą, ale nadal posiada większość udziałów w tym, co nazywa się Jurajskim Parkiem Wodnym. Zdaniem prawników to, co działo się i dzieje się z udziałami tej spółki, to jedno wielkie bagno. Inwestycja traci na wartości, a kolejne banki odmawiają udzielenia kredytów.
Ministerstwo daje, ministerstwo milczy
Pieniądze - jak ustalili reporterzy RMF - z resortu gospodarki trafiły na konto JPW. Władze spółki przekazały większą część na konto Harpuna. Na prace wydano tylko część środków, reszta jest nierozliczona i nie wiadomo, co stało się z pieniędzmi. RMF ustaliliło też, że resort nie sprawdził, jak zaawansowane są prace i gdzie działa spółka.
Urzędnicy uwierzyli dokumentom złożonym przez biznesmenów. - Uznaliśmy, że wszystko jest w porządku, tym bardziej, że w inwestycję zaangażowana była także gmina - powiedziała Elżbieta Paradowska, dyrektor Departamentu Instrumentów Finansowych Ministerstwa Gospodarki. Nikt nie sprawdził też inwestycji w terenie, bo... nie było na to czasu. A o tym, że pod adresem spółki jest puste pole, pani dyrektor dowiedziała się od reportera RMF...
Ta rozmowa odbyła się dwa miesiące temu. Wtedy pani dyrektor powiedziała, że resort jest zmuszony rozwiązać umowę z przedsiębiorcą, który nie jest w stanie udźwignąć przedsięwzięcia. 30 września minął termin zakończenia inwestycji i Jurajski Park Wodny powinien oddać pieniądze. Czy tak się stało, tego niestety nie udało się ustalić, bo od kilku dni pani dyrektor unika telefonów od RMF.
Minister Hausner nie zna sprawy
Premier Hausner na pytanie, czy kojarzy sprawę dotacji odpowiedział rezolutnie: - Nie znam sprawy, oczywiście że nie. To dziwne, ponieważ resort wybrał w styczniu zaledwie trzy inwestycje, które zdecydował się wspomóc finansowo. Co więcej, z Jurajskim parkiem Wodnym był kłopot, bo inwestor nie wywiązując się z zobowiązań był zmuszony oddać pieniądze z dotacji.
Tutaj nagle szef resortu gospodarki zaczął odzyskiwać pamięć: - Pamiętam pismo, które podpisywałem, bo ja wiem, co podpisuję, aczkolwiek nie zajmuję się szczegółami. Pamiętam pismo, które informowało owego inwestora, że żądamy zwrotu pieniędzy. Pieniądze nie zostały jednak zwrócone, a Jerzy Hasner odparł na to, że w takim razie trzeba będzie ze sprawą iść do sądu. Tymczasem wezwanie do oddania dotacji zostało wydane miesiąc temu.
Prokuratura wkracza do gry
Na tym jednak nie koniec. Jak się dowiedzieliśmy, część atrakcyjnych działek w Ogrodzieńcu wykupiono przez bohaterów naszych informacji. Ziemię kupili Andrzej Oleksy, Magdalena i Marian Oleksy oraz Mirosław Kostrzewa. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się również, że grunty nabył też ktoś - na razie jeszcze nie wiemy kto - z resortu gospodarki.
To, co dzieje się w Ogrodzieńcu, nasi informatorzy nazywają brutalną grą na majątku samorządowym. Na etapie rozwoju spółki JPW kilkakrotnie podano fałszywe dane. Dzięki nim spółka wzbogaciła się o 35 hektarów ziemi w jednym z najpiękniejszych miejsc miasta. - Wygląda na to, że środki publiczne, w tym i gminne, zostały uwikłane w działalność gospodarczą o podejrzanym charakterze - mówi burmistrz Andrzej Mikulski. Gmina ma nadzieję, że podejrzane operacje wyjaśnią prokuratury z Zawiercia i Częstochowy.
W sprawie spółki Jurajski Park Wodny toczy się już kilka prokuratorskich postępowań. Prowadzi je Prokuratura Rejonowa w Zawierciu, ale za kilka lub kilkanaście dni najważniejsze z nich, z uwagi na wagę i rozmiar spraw, przejąć ma Prokuratura Okręgowa w Częstochowie.