Incydenty w związku z referendum
Dzisiejszej nocy doszło do kilku incydentów: wybryków chuligańskich i prób agitacji, które nie wpłynęły jednak na bezpieczeństwo głosowania, nie zostały też uszkodzone urny wyborcze - poinformował Sławomir Cisowski, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.
- W kraju doszło do kilku chuligańskich wybryków. W niektórych miejscowościach wybito szyby w lokalach wyborczych. w Białymstoku ktoś ukradł flagę. Były też przypadki zrywania tablic informujących o komisji wyborczej - wyjaśniał Cisowski.
Policjanci odnotowali też kilka prób agitacji. Zwolennicy i przeciwnicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej m.in. rozrzucali ulotki. W Lublinie, przed jednym z punktów wyborczych, ktoś umieścił na murze hasła antyunijne.
- Zdarzało się też, że osoby wyznaczone przez samorząd do pilnowania lokali wyborczych były po prostu pijane. Po zgłoszeniu takiej sytuacji przez czuwających przed punktami wyborczymi policjantów, osoby takie były zmieniane - wyjaśniał.
Funkcjonariusze policji kilka razy musieli też sprawdzić trzeźwość członków komisji ds. Referendum. - Głosujący dzwonili do komisariatów z informacją, że np. przewodniczący komisji jest zbyt wesoły i prawdopodobnie jest pod wpływem alkoholu - powiedział rzecznik. Dodał, że w żadnym ze zgłoszonych przypadków nie stwierdzono, by ktokolwiek był nietrzeźwy.
W Przeworsku koło Rzeszowa po zamknięciu jednego z lokali wyborczych zapieczętowaną urnę przeniesiono do Urzędu Gminy - z powodu dyskoteki. Po ujawnieniu incydentu dyskoteka została przerwania, nie naruszona urna wróciła na swoje miejsce, a lokal opieczętowano.
W sumie ok. 25 tys. policjantów czuwało, by nic w nocy z soboty na niedzielę nie zakłóciło przebiegu referendum. Lokali wyborczych prócz policjantów strzegły też osoby wyznaczone przez lokalne samorządy.
Policja przypomina, że w związku z drugim dniem referendum na drogach dojazdowych do większych miast mogą być duże korki. - Wiele osób będzie się starało wrócić do rodzinnych miejscowości przed zamknięciem lokali wyborczych. Apelujemy, by kierowcy byli ostrożni i rozważni - powiedział Cisowski.
INTERIA.PL/PAP