IMGW: Nie będzie już tak silnych burz jak wczoraj
W ciągu 24 godzin w Polsce mogą wystąpić burze, ale już nie o takiej aktywności, jak wczoraj - poinformowali dziś na konferencji prasowej synoptycy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
- Także w sobotę jest możliwość wystąpienia burz, ale z pewnością te burze nie będą już tak niszczycielskie jak w czwartek. Porywy wiatru mogą sięgać jednak 80 km/h. Będą także opady przelotne, ale nie o tak intensywnym natężeniu - powiedziała specjalista z Centralnego Biura Prognoz Meteorologicznych Maria Waliniowska.
- W czwartek nad Polską zalegało bardzo upalne powietrze zwrotnikowe, które napłynęło aż z północnej Afryki - powiedziała Waliniowska. - Dodatkowo w godzinach popołudniowych do zachodnich granic Polski zbliżył się front chłodny. Rozwinęły się chmury cummulonibus o znacznym zasięgu pionowym, nawet powyżej 15 kilometrów, które mają ogromną energię. Energia ta jest rozładowywana i jest to bardzo niszczycielska energia - tłumaczyła synoptyk.
Między godz. 17. a 19. burze zaczęły pojawiać się na Dolnym Śląsku, w południowej części Ziemi Lubuskiej, następnie przeszły w kierunku Wielkopolski, Ziemi Łódzkiej i ok. godz. 22.30 znalazły się nad Warszawą.
Według Waliniowskiej, w ostatnim czasie w lecie bardzo często oprócz cyrkulacji zachodniej - która jest charakterystyczna dla klimatu w Polsce centralnej - pojawiają się "wpłynięcia" masy zwrotnikowej z południowego-zachodu.
Jak podkreśliła, między masami tymi występuje ogromna różnica, jeśli chodzi o temperaturę i wilgotność. Pojawia się "masa zwrotnikowa, a za nią, za frontem, znacznie chłodniejsza, gdzieś o 10-12 stopni, masa polarnomorska" - wyjaśniała specjalistka. - Zawsze w takim wypadku zjawiska są groźne. Musimy się do tego przyzwyczaić - powiedziała.
Podkreśliła zarazem, że w najbliższych dniach w Polsce nie pojawią się burze i nawałnice o takiej intensywności jak te z czwartku. - Możemy czuć się bezpieczniej, ale trzeba pamiętać, że każda burza jest groźna - zastrzegła.
Jak powiedział wicedyrektor IMiGW Roman Skąpski, o czwartkowych nawałnicach i burzach Instytut poinformował wszystkie działające w Polsce sztaby kryzysowe. "Według naszej wiedzy, wszystkie ostrzeżenia do służb - poczynając od prezydenta, aż do lokalnych sztabów wojewódzkich - były odpowiednio wydane" - zapewnił. Przypomniał, że to m.in. wojewódzkie służby antykryzysowe, a nie IMiGW, są władne informować społeczeństwo o niebezpieczeństwach.
Skąpski powiedział, że Instytut ostrzegał przed czwartkowymi burzami, poprzez kanały informacyjne publicznych mediów, m.in. Polskie Radio, TVP Info, a także Polską Agencję Prasową.
Jednakże nie otrzymała w czwartek żadnych ostrzeżeń IMiGW w sprawie nadciągających burz czy nawałnic. Potwierdziło to w piątek po południu Biuro Prasowe IMiGW, które w komunikacie poinformowało: "Dnia 23 lipca 2009 r. nie wysłano ostrzeżeń do PAP".
W opinii Skąpskiego, w Polsce brakuje prawa, które zobowiązywałoby publiczne media do natychmiastowego informowania o ostrzeżeniach, niezależnie od prowadzonego aktualnie programu. "Czy to będzie serial, czy reklama ładnego mydła, czy wywiad z bardzo interesującym politykiem, to te informacje są bardzo istotne i powinny pojawić się np. +na pasku+" - mówił.
Dodał, że w sprawie ostrzeżeń internetowa strona prowadzona przez IMiGW - www.pogodynka.pl - w godzinach wieczornych, z powodu licznych odwiedzin internautów, nie była w stanie sprawnie funkcjonować. - Gdy w mediach pojawiły się pierwsze informacje o zniszczeniach, wówczas duża liczba internautów usiłowała wejść na naszą stronę, co uniemożliwiło jej sprawne funkcjonowanie. Wczoraj był absolutny rekord odwiedzin naszej strony; zanotowaliśmy, że po godz. 17 internetową "pogodynkę" odwiedziło około 165 tys. osób - powiedział Skąpski.
Dodał, że problem z uruchomieniem strony wynikał ze słabego łącza, które ma zbyt małą wydajność.
Czwartkowe nawałnice spowodowały siedem ofiar śmiertelnych. 44 osoby zostały ranne. W działania ratownicze zaangażowanych było ponad 2800 jednostek straży pożarnej (ponad 12,2 tys. strażaków). Interwencje dotyczyły przede wszystkim udrażniania dróg zablokowanych przez powalone drzewa i gałęzie drzew.
INTERIA.PL/PAP