Do końca zbiórki, która prowadzona jest na stronie zrzutka.pl, pozostało 27 dni. Czas ma tu niebagatelne znaczenie. Jak bowiem czytamy, wkrótce jeden ze dotychczasowych, specjalistycznych samochodów będzie wymagał wymiany, a bez niego niesienie pomocy w wymagającym, górzystym terenie może okazać się niemożliwe. Ratownicy proszą więc o wsparcie. Z 260 tys. zł (120 tys. zł kosztuje sam pojazd, natomiast dostosowanie go do potrzeb GOPR pochłonie 140 tys. zł) brakowało im 85 tys. Za sprawą zbiórki kwota ta zmniejszyła się już o ponad połowę. Jednak wciąż została do zebrania duża część sumy. "Są bohaterami. Poświęcają czas i zdrowie, żeby nieść pomoc tym, którzy jej najbardziej potrzebują. Odnajdują zagubionych, opatrują i transportują rannych, wspierają lokalne społeczności. Ratują życie. Są wolontariuszami - pracują za darmo. Pomóżmy im. Każda złotówka ma znaczenie!" - apeluje organizator zbiórki. Imię, nazwisko lub pseudonim każdego, kto zechce wesprzeć ratowników z Grupy Podhalańskiej GOPR, znajdzie się na tablicy z podziękowaniami, który zostanie umieszczona w Schronisku PTTK na Turbaczu. Natomiast osoba, która przekaże największą kwotę, otrzyma książkę autorstwa himalaisty Krzysztofa Wielickiego "Piekło mnie nie chciało" z dedykacją i autografem.