Giertych się boi
"Daj już spokój chłopie" czy "Czujesz nasz oddech na plecach? Jesteśmy tuż za Tobą..." - anonimy takiej treści dostaje od kilku miesięcy Roman Giertych, członek komisji śledczej ds. PKN Orlen.
Giertych czuje się zastraszony. Dzisiaj w Sejmie rozdał dziennikarzom kopie anonimów, jakie od pewnego czasu dostaje w związku ze swoją pracą w komisji.
W przedstawionych kopiach autor lub autorzy anonimów, podpisujący się "Orlen", "OBWE" i "przyjaciele z R. Belv" grożą zarówno samemu Giertychowi, jak i jego żonie i dzieciom. Pojawiają się np. żądania zaprzestania drążenia przez niego wątku spotkania Jana Kulczyka z prezydentem Kwaśniewskim.
W razie niespełniania żądań sugerują spreparowanie afery z Giertychem w roli głównej, a nawet śmiercią adresata. Podobnie można odczytać zapis kończący jeden z anonimów, a odnoszący się do żony Giertycha, który mówi, że "z szacunków ONZ wynika że co roku pięć tysięcy kobiet pada ofiarą honorowych zabójstw".
Komenda Główna Policji nie potwierdza ani nie zaprzecza informacji Giertycha. - W każdym przypadku, kiedy otrzymujemy informacje od osoby, że czuje się zagrożona, wykonujemy różne czynności, ale ze względu na jej bezpieczeństwo nigdy nie ujawniamy, jakie działanie podjęliśmy i czy ta osoba jest zagrożona czy nie - powiedziała rzeczniczka szefa policji młd. insp. Alicja Hytrek.
Jak na razie Roman Giertych nie zgłosił się z wnioskiem o ochronę swojej osoby. Nie wyjawił też, czy podejrzewa, kto może stać za akcją zastraszania go.
Ewentualni napastnicy powinni pamiętać, że poseł Ligi Polskich Rodzin do ułomków nie należy. A dodatkowo nad jego bezpieczeństwem dyskretnie czuwają członkowie Młodzieży Wszechpolskiej.