W dużych miastach ten odsetek rośnie nawet do 20-30 proc. Ale im dalej od metropolii, im mniejsza miejscowość, tym mniej dysleksji. To kwestia lepszego dostępu do poradni psychologiczno-pedagogicznych i tego, że w małym środowisku dysleksja to wciąż rodzaj pewnego negatywnego naznaczenia - mówi Elżbieta Leszczyńska z UAM w Poznaniu. W dużych miastach zapobiegliwym rodzicom częściej zdarza się uważać, że orzeczenie pomoże dzieciom - dodaje b. wielkopolska kurator oświaty. Liczy jednak, że to margines.