"Gazeta Wyborcza": Mali agenci Kima
Bezpieka Korei Płn. pielęgnuje w Polsce towarzystwo zwolenników reżimu. Są w nim dyrektor z PKP, b. dyplomata i spec od samolotów bezzałogowych, który pisze dla Pjongjangu "opracowania" - donosi "Gazeta Wyborcza".
Towarzystwo Polsko-Koreańskie (TPK) działa od połowy lat 80. Jego członkowie spotykają się w ambasadzie KRLD na warszawskim Mokotowie przy okazji prelekcji wygłaszanych przez politruków, a także z okazji ważnych rocznic, takich jak urodziny Kim Ir Sena, Kim Dżong Ila czy rocznica zawarcia rozejmu na Półwyspie Koreańskim. Prócz tego organizują w polskich wsiach i miasteczkach wystawy rękodzieła, malarstwa i pokazy przyrządzania potraw kuchni koreańskiej.
Jak ocenia ekspert od wywiadu, emerytowany pracownik MSZ, działająca u nas agentura reżimu musi przedstawiać w centrali raporty, a działacze towarzystwa są dla niej tzw. osobowymi źródłami informacji.
Ale Vincent V. Severski, b. oficer wywiadu, autor powieści szpiegowskich mówi, że agentura koreańska nie prowadzi u nas większych akcji. "Chce raczej wykazać się dobrymi kontaktami z Polakami przed szefostwem w Pjongjangu i żeby na przyjęciu w ambasadzie nie było pustki" - ocenia.
"Skuteczna propaganda potrzebuje zagranicznych pożytecznych idiotów. Mają potwierdzić, że idee KRLD zyskują zwolenników na całym świecie" - dodaje prof. Waldemar Dziak z PAN, znawca reżimu Kimów.
PAP/RMF