Esbek ze sprawy Gilowskiej skazany
Były oficer SB, związany z aferą lustracyjną Zyty Gilowskiej, rok temu został już skazany za wynoszenie z lubelskiego UOP tajnych akt.
Jak dowiedział się reporter RMF, Witold W. dobrowolnie poddał się karze. To właśnie ten esbek, mąż przyjaciółki Zyty Gilowskiej, jest osobą, która miała - według byłej już wicepremier - wywołać aferę z jej teczką.
Rzeczniczka lubelskiego sądu wojewódzkiego Barbara du Chateau poinformowała w poniedziałek, że Witold W. został skazany na zapłacenie 8,1 tys. zł grzywny; sąd ponadto zakazał mu zajmowania stanowisk w organach państwa związanych z bezpieczeństwem publicznym i w organach policji przez 2 lata.
- Został skazany za ukrycie w miejscu zamieszkania i u swojej matki dokumentów zawierających informacje stanowiące tajemnicę państwową, którymi nie miał prawa wyłącznie rozporządzać - powiedziała rzeczniczka.
Odmówiła podania jakichkolwiek informacji o tej sprawie. - Sprawa jest objęta klauzulą tajności. Prawo wglądu do akt ma wyłącznie sąd - wyjaśniła.
Już w 2000 r. media podawały, że pięciu byłych funkcjonariuszy delegatury Urzędu Ochrony Państwa w Lublinie - w tym Witoldowi W. - prokuratura zarzuciła nielegalne posiadanie i wykorzystywanie tajnych akt Urzędu. Ich proces (oprócz Witolda W.) trwa od 2003 r. przed Sądem Rejonowym w Lublinie.
Śledztwo wszczęto, gdy wiosną 1999 r. do dodatku "Gazety Wyborczej" w Lublinie trafiła paczka zawierająca kopie ściśle tajnych dokumentów UOP z lat 1992-96. W 2000 r. zatrzymano pięciu podejrzanych b. funkcjonariuszy UOP, wywodzących się jeszcze z SB (z UOP odeszli w latach 1997-98). Trzech z nich - w tym Witolda W. - wtedy aresztowano, ale po 3 miesiącach areszt zamieniono im na dozór policji i zakaz opuszczania kraju.
W 2001 r. "GW" pisała, że oficerowie dzięki wynoszonym z urzędu tajnym dokumentom mogli szantażować polityków i radnych. Według gazety jeden z oskarżonych "w domku letniskowym na działce zebrał służbowe materiały dotyczące wpływowych mieszkańców Świdnika". Zdaniem "GW", najbardziej prawdopodobną hipotezą motywu ich działania była próba zemsty na szefostwie lubelskiej delegatury UOP; Marek Pawlikowski, ówczesny szef delegatury, wywodził się bowiem z kręgów solidarnościowych, a podejrzani - z SB.
Sąd Lustracyjny zbierze się w czwartek, by rozpatrzyć wniosek Rzecznik Interesu Publicznego o lustrację Gilowskiej. Z kolei śledztwo, które ma wyjaśnić, czy ktoś szantażował lustracyjnie Zytę Gilowską, będzie prowadzić gdańska prokuratura. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Rzecznika Interesu Publicznego złożyła sama była wicepremier. Gilowska we wniosku powołała się na artykuł mówiący o wywieraniu wpływu na czynności urzędowe konstytucyjnego organu przemocą lub groźbą.
INTERIA.PL/PAP