Eksperci dla INTERIA.PL: To było odważne exposé
Eksperci, z którymi rozmawiała INTERIA.PL są zgodni, że dzisiejsze exposé premiera Donalda Tuska było "odważne". Konsultant polityczny Eryk Mistewicz stwierdza nawet, że było ono "najodważniejsze od 1989 roku".
"Odważne"
- To było dobre marketingowo i odważne wystąpienie. Pierwsze exposé, które stanowiło pewną opowieść, a nie jedynie kompilację informacji o pracach poszczególnych ministerstw - zauważa Mistewicz - Premier przedstawił wizję autorską, zaprezentował odwagę ryzykanta, która może przekonać odbiorców, że ktoś panuje nad polską łódką, nawet jeśli opozycja stara się nią chybotać. Po tym exposé odbiorca może poczuć się bezpiecznie.
Również dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, uważa dzisiejsze exposé premiera za odważne, ale wylicza też kilka niedociągnięć. - To było spójne wystąpienie. Mam wrażenie, że część słuchaczy zadowoli, choć ma pewne braki. Mnie najbardziej zabrakło zdrowia, kultury, oświaty i nauki. Ale być może o tym powiedzą już nowi ministrowie.
Według dr Pietrzyk-Zieniewicz popularność premiera nie ucierpiała przez zapowiedź nadchodzących cięć. - Plotki o tym, czego się dowiemy z exposé o zaciskaniu pasa, były znacznie groźniejsze, niż to co usłyszeliśmy. Dlatego sadzę, że wizerunkowo premier nie stracił. Choć pewien niepokój z pewnością budzi wydłużenie wieku emerytalnego, szczególnie dla kobiet.
"Pułapka na opozycję"
Co - zdaniem ekspertów - było najważniejsze w dzisiejszym wystąpieniu Donalda Tuska?
Po pierwsze, odwaga premiera w wymienieniu, czego i w jakim zakresie będą dotyczyły cięcia - wymienia dr Pietrzyk-Zieniewicz - Po drugie, rewaloryzacja emerytur, która będzie teraz kwotowa, a nie procentowa. Ta zmiana prosiła się już od dawna, ponieważ obecnie zyskują ci, którzy mają wyższe emerytury, a przecież w kryzysie nie może tak być. Po trzecie, zapowiedzi dotyczące konkordatu i KRUS. Podejrzewam, że przy okazji tego drugiego bój z koalicjantem był dość ostry i pewnie jeszcze będzie.
Według Eryka Mistewicza najważniejszym przesłaniem exposé było "zaproponowanie współodpowiedzialności za przeprowadzenie Polski przez kryzys - nie tylko swojej partii i PSL, ale także opozycji i wszystkim Polakom".
- Tym samym premier zastawił pułapkę na opozycję, ponieważ teraz ma ona tylko dwa wyjścia: może albo zgodzić się z premierem, albo zaprezentować stanowisko przeciwne i tym samym stać się niezrozumiała dla opinii publicznej - zauważa Mistewicz.
Co nowego w porównaniu z 2007 rokiem?
Eksperci zwracają uwagę, że zapowiedzi cięć nikogo nie oszczędzają. - Zapowiedziane zmiany uderzają we wszystkie grupy społeczne. Podniesienie wieku emerytalnego, możliwość zmiany w konkordacie, ograniczenia dla umów autorskich, czy zmiany ubezpieczeń społecznych dla rolników - to dotyczy wszystkich - podkreśla konsultant polityczny.
Jak dzisiejsze exposé wypada w porównaniu z wystąpieniem z 2007 roku? - Było konkretniejsze, niezależnie od tego, co zarzuca opozycja. W Polsce kryzys pełzający już mamy, dlatego tym razem trzeba było odważniej i konkretniej - ocenia dr Pietrzyk-Zieniewicz.
Podobnie różnice w wystąpieniach komentuje Mistewicz: - Obecnie funkcjonujemy już w innej rzeczywistości - świat boryka się z kryzysem, którego skutki nie są jeszcze odczuwalne dla zwykłego Polaka, ale musimy się zabezpieczyć.
Kryzys - nasze być albo nie być
W dzisiejszym exposé premier niewiele mówił na temat kwestii niezwiązanych z kryzysem gospodarczym i jego przeciwdziałaniem. Pominięcie innych istotnych reform było słusznym posunięciem? - Kryzys jest dziś najważniejszy, to "nasze być albo nie być". Premier dobrze ustawił priorytety - ocenia Mistewicz.
- Tyle słyszeliśmy o projektowanych cięciach, że powiedzenie, jak faktycznie będzie, było ważne. 85 tys. zł jako górna granica decydująca o przyznaniu ulg to dobry zabieg, ponieważ w skali zamożności Polaków to słuszna suma. Dlatego tutaj wielkich protestów być nie powinno. Premier zapowiedział cięcia, ale nie wystraszył - uważa z kolei dr Pietrzyk-Zieniewicz.