Chodzi o słowa Sławomira Nitrasa, który na Campusie Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego pytany był o realny rozdział Kościoła katolickiego od państwa, wobec nadmiernego dziś "sojuszu tronu z ołtarzem". Polityk odpowiedział, że "w perspektywie czasu dojdzie do ograniczenia roli Kościoła w państwie". W jego ocenie być może jeszcze w tym pokoleniu katolicy mogą stać się mniejszością w Polsce. "Staną się realną mniejszością, nie mniejszością, że będzie kogoś innego więcej, ale nie będą większością" - mówił w trakcie dyskusji. "I muszą się z tym nauczyć żyć. I wtedy chyba to będzie w jakiejś realnej takiej społecznej proporcji" - dodał. "Ale dobrze, żeby stało się, to mówiąc uczciwie, w sposób niegwałtowny. Żeby to się stało w sposób racjonalny, a nie na zasadzie pewnej zemsty, ale na zasadzie: to jest uczciwa kara za to, co się stało, musimy was opiłować z pewnych przywilejów, dlatego, że jeżeli nie, to znowu podniesiecie głowę, jeżeli się cokolwiek zmieni" - mówił Nitras. Jakie konsekswencje? Jak informuje "Wprost", powołując się na rozmówcę z PO, Nitrasa czekają konsekwencje. "Najbardziej wściekły był Donald Tusk. Może pomarzyć o szefowaniu regionu zachodniopomorskiego, a na to się szykował" - mówi wspomniany polityk. Wypowiedź Nitrasa wywołała burzę i konsternację. Gorzkie słowa - jak informowaliśmy - poseł PO usłyszał również od kolegów z partii. Koniec końców, na antenie Polsat News przyznał, że nie zamierza za to sformułowanie przepraszać. "Jest bardzo dużo ludzi, którzy dobrze zrozumieli moje słowa i myślą tak samo, że w Polsce Kościół katolicki ma nadmierny wpływ na nasze życie" - powiedział.