Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Dorn: Pan Kaczyński szkodzi partii

Jestem w głupiej sytuacji - celebryta jest znany z tego, że jest znany, a teraz pojawia się najkrótsza definicja polityczna mojej osoby: to polityk, którego po raz kolejny nie wyrzucono z partii - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Ludwik Dorn, poseł PiS, były wiceprezes tej partii.

/INTERIA.PL

- Ale jak mnie wyrzucą, to mam nadzieję, że będę miał do czego wrócić i pan Kaczyński nie wykończy mojej partii - dodał.

Konrad Piasecki: Ludwik Dorn, wiąż jeszcze polityk Prawa i Sprawiedliwości. Ale to już chyba łabędzi śpiew. Da się pan wyrzucić z partii?

Ludwik Dorn: Będę argumentował, że nie ma żadnego powodu wyrzucać mnie z partii. Jeśli to będzie sąd koleżeński, dwuinstancyjny to będę się odwoływał. Trochę jestem w głupiej sytuacji, bo najkrótszą definicją celebrities jest to, że jest to człowiek znany z tego, że jest znany. Teraz pojawia się najkrótsza definicja polityczna mojej osoby. Że jest to polityk, którego po raz kolejny nie wyrzucono z partii, albo po raz kolejny próbuje się go z tej partii wyrzucić.

Coś w tym jest, chociaż to wyrzucenie kroi się coraz potężniej. Dziś "Dziennik" pisze, że w ciągu dwóch tygodni skupi się na panu sąd partyjny i wyrzuci pana za to, że pan łamie statut, nie realizuje programu i nie postępuje zgodnie z celami PiS.

Nie chodzi o to, czy ja wierzę, czy nie wierzę. Czytałem ten artykuł w "Dzienniku", który dociera do argumentacji, która ma być zastosowana wobec mnie. Gdyby tak miało być, to oczekuję na rozprawę i można powiedzieć, że w każdym punkcie ta argumentacja jest nie tylko do obalenia, ale do wyśmiania. Jeśli więc władze partii zdecydują się wystawić na śmieszność - nad czym będę ubolewał - to niestety będę musiał je wyśmiać .

Panie marszałku, ale czy jest coś dziwnego w tym, że partia chce rozstać się z człowiekiem, który się procesuje z szefem własnej partii? Mnie to nie dziwi specjalnie. Jak ktoś się decyduje na takie kroki, to partia reaguje.

Ja wytaczam sprawę cywilną o ochronę dóbr osobistych nie prezesowi PiS, tylko panu Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Ale tak się dziwnie składa, że Jarosław Kaczyński i prezes PiS to wciąż ta sama osoba.

Jeżeli pan Kaczyński pomówił mnie i kłamliwie oczernił, to obrona dobrego imienia jest tą granicą, gdzie kończy się lojalność nie tyle wobec partii, co wobec osoby, która pełni funkcję prezesa.

Prezes mówi tak: "Byłem dla Dorna zbyt miękki. Koniec z tym, bo sentymenty źle się kończą".

Ponieważ wchodzę z panem Kaczyńskim w spór sądowy, to jego wypowiedzi na mój temat, mające taki charakter osobisty, miękki, czy nie miękki, nie będę komentował.

A nie chciałby pan sam złożyć legitymacji? Byłoby i szybciej i godniej.

Na pewno byłoby szybciej. Nie sądzę, żeby było godniej.

Będzie pan znany z tego, że chcą pana wyrzucić.

Dla mnie PiS to nie jest pan Kaczyński. To jest pewien zespół ludzi i nadzieja dla Polski. Pan Kaczyński szkodzi partii, występuje przeciw tej nadziei. Nie kieruję jego sprawy do sądu partyjnego, nie mam zresztą takich kompetencji. Mam nadzieję, że pana Kaczyńskiego moja partia, prędzej czy później, za szkodzenie jej rozliczy.

Ale rozliczy tak, że go usunie ze stanowiska?

Rozliczy w ten czy inny sposób, to znaczy zacznie stawiać mu wymagania i rozliczać go jako prezesa, który albo partii pomaga albo partii szkodzi.

Pana zdaniem w ogóle możliwy jest taki scenariusz, że PiS mówi Jarosławowi Kaczyńskiemu "Panu już dziękujemy"?

Bardzo wybitnym przywódcą różne partie w swoim czasie mówiły "dziękujemy".

Ale jeśli nie Jarosław Kaczyński, to za jego plecami raczej Zbigniew Ziobro, co dla pana też nie jest dobrym scenariuszem.

O personaliach w PiS-ie mogę rozmawiać wewnątrz partii a nie na antenie.

Panie marszałku, a uważa pan, że cała ta sprawa - umownie nazwijmy ją sprawą alimentów - to jest dla Jarosława Kaczyńskiego powód czy pretekst do wyrzucenia pana z partii?

Ja nie chcę wnikać w tajniki myśli i duszy pana Kaczyńskiego?

...choć na pewno są bardzo ciekawe.

Raczej widzę tutaj małe skomplikowanie, w związku z tym nie jest to wielce interesujące.

No ale powód czy pretekst?

W ten sposób bym tego nie ujmował. Ja sądzę, że powstał polityczny plan, który właśnie się zawalił, nie tylko wyrzucenia mnie z partii, ale także moralnego zdezawuowania, bym był niewiarygodny i stąd w sposób karygodny i obrzydliwy sięgnięto do motywów osobistych.

Natomiast skąd ta obawa? Sądzę, że stąd, iż ja na jesieni zeszłego roku sformułowałem pewne przewidywania i zasadniczą krytykę kierunku, w którym pan Kaczyński prowadzi partię i te moje obawy się potwierdzają, a mamy przed sobą kongres, wprawdzie programowy, ale na kongresie będzie można postawić panu Kaczyńskiemu zasadnicze pytania. Wiem, że w partii istnieje bardzo duże niezadowolenie i rozgoryczenie. A ja jestem kimś, kto zapowiadał, że tak będzie, co więcej, który temu rozgoryczeniu emocjonalnemu może nadać pewien wymiar polityczny i intelektualny.

Tylko że z drugiej strony wie pan doskonale o tym, że gdyby Jarosław Kaczyński rzeczywiście chciał pana wyrzucić i miałoby być to tylko pretekstem, to wystarczyłby sygnał, a partia rozniosłaby pana na szablach w ciągu 20 minut.

A to pan się myli. Jeżeli wedle zapowiedzi ja nie zostanę wyrzucony przez zarząd główny dzisiaj, to z tego powodu, że na Nowogrodzkiej w centrali rozdzwoniły się telefony od posłów, prezesów okręgowych, którzy dzwonili z terenu i mówili: "Nie. Tu za daleko".

Czyli Dorn też ma szable za sobą?

Nie Dorn. To jest naturalna obawa każdego działacza partii, że jeżeli można sięgnąć do takich metod, do jakich sięgnął pan Kaczyński wobec mnie, wobec byłego wiceprezesa, jednego z głównych twórców PiS-u, to potem każdego może to spotkać.

Ale pan nie wierzy w to, że Jarosław Kaczyński miał odruch moralnego sprzeciwu? Popatrzył na pańskie zachowania prywatne i pomyślał sobie: "No nie, nie przejdzie, nie mogę się z tym zgodzić". Nie wierzy pan w taki scenariusz?

Z tego, co wiem, pan Kaczyński przeczytał artykuł w jednym z brukowców, a czy miał wiedzę o moich zachowaniach prywatnych, czy nie, to wyjaśnimy przed sądem.

Jak pan zostanie wyrzucony z PiS-u, to będzie koniec Ludwika Dorna w polityce?

Ja wtedy powiem, jeżeli mnie wyrzucą z PiS-u, jak generał MacArthur w 1942 roku, kiedy Japończycy wyrzucili go z Filipin: "Ja tu jeszcze wrócę" i wrócił. A czy mi się uda wrócić, to zobaczymy. Mam nadzieję, że będę miał do czego wrócić i pan Kaczyński nie wykończy mojej partii.

Bo mogą wtedy panu wiedzieć w PiS-ie jak Aleksander II Polakom: "Żadnych marzeń panowie". Ludwik Dorn, dziękuje bardzo.

Dziękuję.

RMF

Zobacz także