W połowie września zaprezentowano raport komisji dotyczący dominikanina Pawła M. w duszpasterstwie we Wrocławiu w latach 1996-2000 oraz reakcji Instytucji Prowincji w jego sprawie. Na czele komisji, powołanej w kwietniu 2021 r. decyzją prowincjała o. Pawła Kozackiego, stanął Tomasz Terlikowski. Marcin Fijołek z internetowej części "Gościa Wydarzeń" na Interii pytał, co zmieniło się ponad dwa miesiące po publikacji raportu. - Byłoby nieprawdą stwierdzenie, że wracamy do normalnego życia. Bycie dominikaninem po publikacji tego raportu, to próba na nowo zdefiniowania swojej zakonności i poddania się na nowo weryfikacji ludzi, którzy do nas przychodzą i jeszcze widzą w nas osoby, które warto w tym kościele słuchać - odparł o. Roman Bielecki. "To otwieranie dawnych ran" Ja dodał, "wciąż toczą się sprawy dotyczące rekompensat, mediacje z ofiarami". - To bardzo delikatne, trudne tematy, które wymagają czasu. Te osoby podlegają ogromnej traumie, gdy ponownie wchodzą w tę rozmowę, to otwieranie dawnych ran - tłumaczył. Przyznał, że zna sytuację w kilku klasztorach i wie, że "toczy się w nich dyskusja na temat tego, by taka sytuacja się nie powtórzyła". - By nie doszło do stworzenia jakiejś wewnątrz duszpasterskiej sekty, przez człowieka, który może jest charyzmatyczny, może ma wiele talentów, ale jednocześnie ma swoją ciemną stronę i potrafi ludzi krzywdzić - mówił o. Bielecki. Przyznał, że ludzie mają prawo uważać, że polscy dominikanie stali się "synonimem struktury zła". - Mają prawo być wkurzeni, nie będę tego bronił i mówił, że jest inaczej. To, co możemy pokazać, to tylko konkretne działania, decyzje, które ujrzą światło dzienne, pewnie za kilka miesięcy, mam nadzieję, że jak najszybciej - przyznał.Przypomniał, że w styczniu odbędzie się Kapituła, czyli zebranie dominikanów z całej Polski. - Czeka nas wybór nowego prowincjała i decyzje, jak ma wyglądać polska Prowincja dominikanów przez najbliższe cztery lata. Myślę, że to będzie moment, gdy jakieś decyzje zostaną podjęte - zakończył.