Dokumenty Gilowskiej trafiły do biznesmena
Jeden z olsztyńskich przedsiębiorców wszedł w posiadanie dokumentów ze sprawy lustracyjnej Zyty Gilowskiej - podały w środę Wiadomości TVP.
Sam przedsiębiorca Tobiasz Niemiro powiedział, że dokumenty mu podrzucono, a on uznał je za wiarygodne i postanowił ujawnić.
Według Niemiro, wśród dostarczonych mu materiałów znalazły się meldunki agenta "Beata" i inne materiały dawnej SB, a treść dokumentów pokrywa się z przebiegiem procesu. Pieczątki wskazują, że zostały skopiowane już po tym, jak trafiły do Sądu Lustracyjnego. Dostęp do tych materiałów powinny mieć tylko osoby uczestniczące w procesie.
Jak powiedział olsztyński przedsiębiorca, otrzymał on dokumenty w poniedziałek. Podkreślił, że zostały mu podrzucone, lecz nie wyjaśnił, w jakich okolicznościach do tego doszło. Plik dokumentów, który trafił w ręce biznesmena, liczył 30 kartek.
- Na początku myślałem, że to żart, ale po przeczytaniu uznałem dokumenty za wiarygodne i postanowiłem upublicznić - powiedział. Zaznaczył, że według niego zawartość merytoryczna tych dokumentów "ma niską wartość". - Doszedłem do wniosku, że każdy może zostać w ten sposób "wrobiony" - dodał.
Podkreślił, że nie zna, ani nigdy nie poznał Zyty Gilowskiej. Przyznał jednocześnie, że nie powiadomił o tej sprawie ani prokuratury, ani policji, a zdecydował się przekazać materiały jedynie dziennikarzom.
Tobiasz Niemiro jest prezesem utworzonego w Olsztynie przed kilkoma laty Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia na Rzecz Bezpieczeństwa, które pomagało wymiarowi sprawiedliwości w schwytaniu i osądzeniu bandy, która zajmowała się porwaniami dla okupu lokalnych przedsiębiorców i członków ich rodzin. Jego zdaniem, to właśnie ta pełniona przez niego funkcja mogła być powodem, że to jemu podrzucono dokumenty dotyczące lustracji Gilowskiej.
INTERIA.PL/PAP