Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Do krwi ostatniej

Kolejna odsłona wojny pomiędzy ludźmi Kwaśniewskiego i Millera. Polem walki jest Laboratorium Frakcjonowania Osocza, a ofiarami Polacy pozbawieni nowoczesnych leków robionych na bazie krwi.

/arch. RMF

Frakcjonowanie osocza to gigantyczne pieniądze. Projekt od początku był polityczny; zaciekły bój toczyli o niego biznesmeni kojarzeni z Pałacem Prezydenckim z tymi kojarzonymi z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem. W efekcie w Polsce nie powstała fabryka frakcjonująca osocze. Wybitne zasługi w tej sprawie położyli politycy, głównie z resortu zdrowia.

Politycy toczyli zażarte boje o to kto zarobi na polskiej krwi. I choć brzmi to absurdalne, w Polsce biznes prowadzony na styku państwo-gospodarka to klasyka. A wszystko zaczęło się od konkursu na budowę fabryki w 1995 roku.

"Bohaterowie" afery

/arch. RMF

Walkę o pieniądze z frakcjonowania wszczęły dwie frakcje. Pierwsza była związana z prezydenckimi ministrami Siwcem i Ungierem. Należeli do niej biznesmeni Zygmunt Nizioł i Włodzimierz Wapiński, wspierani przez dwóch amerykańskich inwestorów.

Przeciwko nim wystąpili ludzie Leszka Millera; b. minister zdrowia Mariusz Łapiński i biznesmen Jerzy Starak.

W konkursie startowały same polskie firmy, choć żadna nie umiała frakcjonować osocza i nie miała żadnego doświadczenia w tej sprawie. Doświadczenie bowiem mają koncerny zagraniczne, ale w tej grze były one jedynie partnerami nieznanych polskich spółek.

Firma, która wygrała, miała w swoich szeregach przyjaciela prezydenta Kwaśniewskiego - Włodzimierza Wapińskiego, który lobbował w tej sprawie i to przez kilka lat. Spotkania, bankiety, kolacje. A wszędzie te same twarze.

Premier silniejszy od prezydenta

/arch. INTERIA.PL

Wapiński nie przewidział tylko jednej rzeczy - że ktoś może mieć jeszcze silniejszych przyjaciół niż prezydent. A w tym czasie - szorstkiej przyjaźni między "dużym i małym pałacem" - Leszek Miller z cała pewnością był silniejszy niż Aleksander Kwaśniewski.

Dziś po politycznej wojnie zostały puste hale. Ale niedokończona budowa, to nie wszystko, bo jeszcze jest prokurator, być może także list gończy za jednym z udziałowców LFO oraz przetarg niedawno unieważniony przez resort. Nikt bowiem nie chciał frakcjonować osocza za cenę zaproponowana przez ministerstwo.

Teraz prawdopodobnie zostanie rozpisany kolejny przetarg. Ale i on pewnie nie zostanie rozstrzygnięty. Ten przetarg jest bowiem zbyt... uczciwy. Do tej pory - jak mówią specjaliści - firma, która frakcjonuje polskie osocze, zarabiała przede wszystkim na tzw. bokach, czyli paście immunoglobulinowej. Ten produkt uboczny nigdy nie wracał do Polski. A wart jest miliony dolarów rocznie.

Podczas ostatniego przetargu Marek Balicki chciał ten proceder poddać kontroli. Niestety, okazało się, że żadna zagraniczna firma nie chce przystać na nowe warunki. A skoro nie chce to zostanie po staremu. Polskie osocze będzie wyjeżdżać w całości, a wracać tylko w części.

Jedynymi szczęśliwymi będą za to profesorowie z Instytutu Hematologii, od lat korzystający na współpracy ze Szwajcarami.

INTERIA.PL/RMF/PAP

Zobacz także