Posłuchaj Kontrwywiadu: Konrad Piasecki: To ostatni dzień pańskiego ministrowania? Andrzej Czuma: A nie wiem tego. Ja jestem prawie zawsze gotowy do tego, żeby moje urzędowanie miało ostatni dzień. Prawie zawsze, czyli dzisiaj też? Oczywiście. Obejrzyj Kontrwywiad: Wierzy pan, że pan będzie jedną z ofiar afery hazardowej, czy taką ofiarą rykoszetową afery hazardowej? Widzi pan, zmiany w rządzie to niekoniecznie jest taka sytuacja, że się jest ofiarą. Premier każdego rządu na świecie ma prawo konstruować tak rząd, żeby spełniał on wymagania nie tylko profesjonalne, ale również, żeby był dobrze przyjmowany przez społeczeństwo. Panie ministrze, ale wierzy pan w to, że premier ogłosi dziś pańską dymisję? Nie ma podstaw, ale jak ogłosi, to nie zapłaczę. Ale podstaw nie ma? Nie ma podstaw. Dam panu przykład. Kiedy otrzymałem od pana Mariusza Kamińskiego 21 września powiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Drzewieckiego i Chlebowskiego, przejrzałem wszystko bardzo starannie przez parę dni razem z najlepszymi znawcami sądownictwa i prokuratury - kończę już zdanie, pan się nie niepokoi - i zobaczyłem, że dowodu winy nie ma, ale jeszcze przed ogłoszeniem przez "Rzeczpospolitą" 28 września jednak skierowałem do śledztwa. Panie ministrze, dzisiaj by pan powtórzył te słowa niewinności Drzewieckiego i Chlebowskiego? Kto panu tak powiedział? Pytam, czy pan powtórzyłby te słowa? Czy dzisiaj patrząc na materiały Centralnego Biura Antykorupcyjnego uważa pan ich nadal za osoby niewinne? Ale ja w ogóle ich nie uważałem. Nie, nie, nie. Strasznie panu współczuję, bo ktoś pana oszukał. Nikt mnie nie oszukał. Dokładnie analizowałem pańskie słowa. Pan powiedział: "Dopóki nie zobaczę dowodów ich winy, uważam ich za osoby niewinne". Inaczej powiedział. Pyta pani Monika Olejnik: "Czy Drzewiecki i Chlebowski są niewinni w tej sprawie?". Odpowiadam: "Absolutnie nie widzę żadnych dowodów", a to co innego niż niewinność. To ja panu zaraz przytoczę inny cytat: "Brak jest stenogramów podsłuchów. Do momentu, kiedy nie zobaczę, uważam Zbigniewa C. i Mirosława D. za osoby niewinne". To jest cytat z pańskiej konferencji prasowej. Oczywiście, że tak. To jest prawo rzymskie i prawo polskie. Pytam, czy dzisiaj, zobaczywszy dowody ich winy czy niewinności, uważa pan ich nadal za niewinnych? Ja jeszcze nie zobaczyłem tych dowodów. Czyta pan chyba czasami "Rzeczpospolitą"? "Rzeczpospolita" to nie jest źródło dowodów, proszę pana. Współczuję panu, że pan buduje świat według wizji "Rzeczpospolitej". Strasznie panu współczuję. Panie ministrze, niech pan mi nie współczuje, bo ja panu raczej współczuję pańskiej dzisiejszej sytuacji. Dlaczego? Bo ona jest nie do pozazdroszczenia. Absolutnie. Pan chyba będzie najkrócej urzędującym ministrem rządu Tuska. Bardzo współczuję panu, panie ministrze. Proszę pana, ale ja mam w świadomości, że dwa tygodnie temu 10,5 tysiąca młodych ludzi dostało się na aplikację. To jest rekord w historii najnowszej. I to jest mój sukces, i radość. Od premiera albo od jego współpracowników usłyszał pan, że pan dzisiaj odejdzie? Nie. Nic takiego nie słyszałem. Nie uważa pan to za dziwne, że najpierw media się dowiadują o dymisji ministra sprawiedliwości? Media spekulują. Nie. Media się dowiadują. Politycy Platformy mówią to niemal otwarcie. Muszę panu współczuć, że pan to, co drukowane, uważa za prawdziwe. Tak było w PRL. Pan jeszcze czerpie z tych soków dawnych, peerelowskich. Nie, panie ministrze. Nie to co drukowane, tylko to, co słyszę od polityków, co słyszę z otoczenia premiera. Otoczenie premiera mówi, że Andrzej Czuma zapłaci za swoje słowa o niewinności Drzewieckiego i Chlebowskiego. No i niech zapłaci. Bardzo dobrze. Wczoraj siedział tu rzecznik prasowy rządu i mówił, że pańskie słowa są niefortunne. Współczuję panu, panie ministrze, że pan musi słuchać takich słów. Absolutnie nie. Polegnę w boju o starą zasadę prawa rzymskiego, na której rosła cywilizacja zachodnioeuropejska. Współczuję też panu tego, że 2/3 Polaków domaga się pańskiej dymisji, że nawet pańscy koledzy partyjni mówią, że pan powinien odejść. I tak bywa czasem. Bardzo panu współczuję, panie ministrze. To przyjmuję serdeczne wyrazy współczucia. Uważa pan dzisiaj, że powinno być śledztwo w sprawie Drzewieckiego i Chlebowskiego, że powinno być śledztwo w sprawie afery hazardowej? Z pana pamięcią jest kiepsko. Powiedziałem panu dwie minuty temu, że 28 września, tj. trzy dni przed opublikowaniem przez "Rzeczpospolitą", skierowałem to powiadomienie do śledztwa. Powiadomienie. Wie pan, co znaczy słowo śledztwo. Tak, wiem, co znaczy słowo śledztwo. ...postępowanie, początek postępowania... Więc pytam, czy uważa pan, że to śledztwo się powinno rozpocząć? Absolutnie tak. A czy w tym śledztwie powinien być też wątek przecieku z kancelarii premiera? Oczywiście. Nie było jeszcze przecieku, nikt tego nie udowodnił. A czy to śledztwo powinna prowadzić prokuratura, czy CBA? Bo Mariusz Kamiński mówi: "To CBA powinno prowadzić to śledztwo". Proszę pana, znów panu współczuję. CBA nie prowadzi żadnych śledztw, prowadzi postępowanie operacyjne. Śledztwo prowadzi prokuratura. Mariusz Kamiński twierdzi, że CBA ma prawo do tego, żeby prowadzić śledztwo w tej sprawie. Nigdy tak nie powiedział.