Chory Jaś pod opieką biologicznej matki
Sąd Rejonowy w Lublinie zdecydowało przyznaniu opieki nad chorym na mukowiscydozę chłopczykiem - nazwanym przez media Jasiem - jego matce, obywatelce Białorusi Madinie I. - poinformowała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie Barbara du Chateau.
Tym samym sąd podtrzymał swoją decyzję z lipca ub. roku. Sąd wtedy uchylił postanowienie o umieszczeniu dziecka w rodzinie zastępczej i tymczasowo, do czasu zakończenia postępowania sądowego, powierzył chłopca biologicznej matce.
W środę sąd stwierdził brak podstaw do ograniczenia władzy rodzicielskiej Madiny I., natomiast ograniczył prawa rodzicielskie ojcu dziecka. -To oznacza, że wszystkie istotne decyzje dotyczące dziecka będzie podejmowała matka, natomiast ojciec ma prawo tylko do kontaktów z synem - powiedziała du Chateau.
Sąd oddalił dwa wnioski osób, które chciały być rodzinami zastępczymi dla Jasia. Postępowanie toczyło się za zamkniętymi drzwiami.
- Ta decyzja sądu kończy postępowanie w tej sprawie, ale jest jeszcze nieprawomocna - dodała du Chateau.
Prokuratura, która wcześniej kwestionowała zdolność Madiny I. do sprawowania prawidłowej opieki na dzieckiem, tym razem wnosiła o pozostawienie Jasia matce. - Madina I. ma pracę, zasądzone alimenty od ojca dziecka, kurator potwierdził, że umie się zająć chorym synem. Są pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk- Jankowska.
Chłopczyk urodził się na początku kwietnia 2007 r. roku w Lublinie. Jego matka zrzekła się go tuż po jego urodzeniu i zgodziła się na jego adopcję, potem wycofała tę zgodę. Dziecko było tymczasowo umieszczone w rodzinie zastępczej w Gdyni.
Lubelski sąd rejonowy już w kwietniu ub. roku zdecydował o przekazaniu dziecka jego matce, ale tę decyzję zaskarżyła prokuratura. Prokurator podnosił, że Madina I. nie ma warunków, aby zapewnić dziecku opiekę. Sąd okręgowy nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.
Początkowo dziecko miało być przekazane na Białoruś, zgodnie z międzynarodową umową. Kiedy biologiczny ojciec chłopca, Polak z Lubelszczyzny, uznał go formalnie przed urzędnikiem stanu cywilnego za swojego syna, dziecko otrzymało polskie obywatelstwo (ma też białoruskie). Sąd okręgowy ostatecznie uchylił decyzję o przekazaniu dziecka Białorusi.
Matka Jasia przebywa w naszym kraju kilkanaście lat. Ma oprócz Jasia trójkę innych dzieci, dwoje urodziło się w Lublinie, znają tylko język polski, chodzą do lubelskich szkół. Kobieta nie chciała wracać na Białoruś w obawie przed szykanami. W ubiegłym roku zalegalizowała swój pobyt w Polsce.
INTERIA.PL/PAP