Były minister sportu Jacek Dębski zastrzelony
Jacek Dębski, były minister sportu, został wczoraj późnym wieczorem postrzelony w głowę - podała stołeczna policja. Znaleziony przez przypadkowego przechodnia, w ciężkim stanie trafił do szpitala, jednak mimo wysiłków lekarzy i przeprowadzonej operacji zmarł dzisiaj około godziny 3.50 nad ranem.
- Dębski przyszedł do restauracji "Cosa Nostra" około 21.30. Po pewnym czasie poinformował znajomych, że idzie się przejść. O 22.30, w okolicy mostu Poniatowskiego, znalazł go leżącego na chodniku z raną postrzałową, przypadkowy przechodzień - powiedział Dariusz Janas, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. Dębski trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie.
Policja prowadzi intesywne śledztwo w celu ustalenia okoliczności oraz sprawcy lub sprawców zbrodni.
Prosi też wszystkich ewentualnych świadków tragedii o kontakt ze stołeczną policją.
Do tej pory udało się już ustalić, kto był razem z Jackiem Dębskim w restauracji minionej nocy na warszawskiej Pradze. Dębski został śmiertelnie postrzelony, gdy wyszedł z tego lokalu. - Trwają przesłuchania osób, które były z Jackiem Dębskim w restauracji - powiedział Dariusz Janas, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji. Według ustaleń policji, były szef UKFiT pojechał do restauracji z jednego z hoteli w towarzystwie kobiety i mężczyzny.
Zabójstwo Jacka Dębskiego nie ma wpływu na toczące się śledztwo ws. domniemanego szantażu byłego szefa Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki - stwierdza warszawska prokuratura. - Zabójstwo byłego ministra nie ma żadnego znaczenia dla toczonego śledztwa - powiedziała dzisiaj Małgorzata Dukiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W lutym ubiegłego roku w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Dębski powiedział, że na przełomie października i listopada 1999 r. "wysoki funkcjonariusz AWS" zażądał od niego "kwitów" na Aleksandra Kwaśniewskiego i Stanisława Paszczyka, niegdyś szefów tego urzędu. - Usłyszałem od wysokiego funkcjonariusza AWS: jeśli ty nie znajdziesz "kwitów" na Kwaśniewskiego, to my znajdziemy "kwity" na ciebie - twierdził Dębski. Prokuratura przyjęła wówczas, że Dębski był szantażowany, ale śledztwo umorzono "ze względu na niewykrycie sprawcy" - Dębski nie ujawnił w prokuraturze szantażysty. W związku z tym prokuratura wszczęła śledztwo ws. "zatajenia prawdy" przez Dębskiego. W lipcu minister sprawiedliwości nakazał podjąć na nowo śledztwo ws. szantażu. W związku z tym zawieszono śledztwo ws. zatajenia prawdy przez Dębskiego. W listopadzie 2000 r. prokuratura zawiesiła śledztwo ws. domniemanego szantażu, bo - jak tłumaczyła - nie może znaleźć byłego szefa UKFiT. Tymczasem Dębski pojawiał się wtedy w miejscach publicznych (m.in. bywał na meczach piłkarskich stołecznej Polonii) - w rozmowie z PAP podkreślał, że "nie ukrywa się, nie zmienił ani adresu, ani numeru telefonu". Śledztwo odwieszono - zostało przedłużone do czerwca.
RMF/PAP