Bunt w internecie. Rząd kapituluje?
Protest 78 tys. osób przeciwko cenzurze w internecie może pogrzebać rządową ustawę wprowadzającą przymusowe zamykanie niektórych stron.
Premier zwołuje niespotykaną dotąd w Polsce debatę z internautami oraz blogerami i daje nadzieję na zmianę prawa - pisze "Metro".
Wezwanie do debaty Donald Tusk ogłosił na stronie swojej kancelarii oraz na portalu społecznościowym Facebook. Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu premier spotka się z grupą kilkudziesięciu internautów, weźmie także udział w dyskusji w internecie.
"Fakt, że tak wielu z was zdecydowało się zabrać głos ws. ustawy wprowadzającej rejestr stron niedozwolonych, to znak, że trzeba porozmawiać. Zdecydowałem, że jeszcze raz przyjrzę się ustawie" - napisał Tusk do internautów.
Dotąd rząd przekonywał, że celem nowych przepisów jest walka w sieci z pornografią dziecięcą, hazardem i oszustami finansowymi. Bo takie strony mają być natychmiast zamykane przez sąd, na wniosek policji i ABW. Przepisy forsowała policja.
Obrońcy praw człowieka i internauci uznali jednak, że to zamach na wolność internetu w Polsce i wprowadzenie cenzury prewencyjnej - wyjaśnia "Metro".
INTERIA.PL/PAP