Premier podkreślił w liście do internautów, że śledzi ich opinie oraz komentarze w tej sprawie. "Zdecydowałem, że jeszcze raz przyjrzę się projektowanej ustawie. Intencją mojego rządu jest zapobieganie wykorzystywania Internetu do rozpowszechniania pornografii dziecięcej, oszustw finansowych czy nielegalnych gier hazardowych, a nie ograniczanie wolności w sieci. Spróbujmy to razem pogodzić. W związku z tym zapraszam Was do debaty, która odbędzie się w przyszłym tygodniu" - czytamy w liście premiera do internautów, opublikowanym w serwisie Facebook na profilach podziekujPremierowi.pl oraz Kancelarii Premiera, a także na stronie www.premier.gov.pl. "Fakt, że tak wielu z Was zdecydowało się zabrać głos w sprawie ustawy wprowadzającej rejestr stron niedozwolonych to znak, że trzeba się spotkać i porozmawiać na ten temat" - napisał premier. CIR podało, że o szczegółach debaty poinformuje w komunikacie. Chodzi o projekt nowelizacji ustawy z listopada 2009 r. o grach hazardowych. Ma on m.in. wprowadzić zakaz urządzania gier hazardowych w internecie. Internetowe strony hazardowe, które będą łamały ten zakaz - jeżeli nowelizacja wejdzie w życie - będą umieszczane w tzw. rejestrze usług i stron niedozwolonych. Rejestr miałby prowadzić prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Jak mówił na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu w zeszłym tygodniu wiceminister finansów Jacek Kapica, o wpisanie danej strony do rejestru mogłyby wnioskować: policja, wywiad skarbowy i służba celna. Internauci zebrali 77 tys. podpisów pod listem do prezydenta z apelem o zawetowanie nowelizacji. Autorzy listu uważają, że to "bardzo niebezpieczny i sprzeczny z interesem obywateli" pomysł. "O ile słusznym jest założenie, że w internecie powinno obowiązywać takie samo prawo jak w innych rejonach przestrzeni publicznej, to realizacja tego postulatu przez rząd nijak ma się do zasad takich jak gwarantowana konstytucyjnie wolność wypowiedzi. To, co planuje się wprowadzić jest po prostu nową formą cenzury, znanej (...) dobrze z poprzedniego ustroju" - piszą internauci w liście opublikowanym w sieci. Autorzy podkreślili, że polskie prawo daje możliwość ścigania autorów stron zawierających np. dziecięcą pornografię, treści propagujące nazizm lub wzywające do nienawiści, więc tworzenie nowego rejestru nie jest potrzebne. Wśród sygnatariuszy apelu są politycy, dziennikarze, wykładowcy akademiccy, przedsiębiorcy.